poniedziałek, 31 grudnia 2012

śliniak na eleganta


Ze śliniaków korzystamy już rzadko. Mały nauczył się w miarę "po ludzku" jeść bez paprania całych ubrań. Wpadki się jednak zdarzają i do tej pory.
I teraz bywa, że bluzka zostaje wysmarowana sosem lub zostaje w nią wgnieciony kawałek kotleta.
U Little-Rose&Brothers dojrzeliśmy taki oto śliniak na eleganta:)
A wiecie, że ja mam słabość do takiej elegancji u małych łobuziaków :) No musiałam...musiałam mieć.


Do ekskluzywnej restauracji już byśmy się nie powstydzili iść  z małym "paprokiem". Mucha przypięta, koszula wyprasowana, frak założony...można iść :D I nawet nas wpuszczą :) Tylko nie wiem kto rachunek zapłaci ;)

A także i przy Noworocznym stole taki młodzieniec może zasiąść,a kto wie... może nawet i część Sylwestrowej zabawy zaliczy? :)

Przy okazji...chciałam Wam życzyć szczęśliwego Nowego Roku i hucznej zabawy Sylwestrowej! Niezapomnianej, przetańczonej do utraty sił ;) Do zobaczenia w przyszłym roku moje kochane czytelniczki! ;)


Do zakupu tu: śliniak na eleganta
A tu można wygrać taki śliniak:
http://designsekcja.pl/wygraj-karnawalowy-sliniak/


niedziela, 30 grudnia 2012

Krem ochronny na wiatr i mróz z filtrem

Dziś będzie o kremie ochronnym na wiatr i mróz, który otrzymaliśmy do testów od serwisu


Wszyscy dobrze wiemy, że zimą bez kremu ochronnego ani rusz. Zwłaszcza u dziecka.
Na rynku dostępny jest nowy produkt. Emolium. Krem ochronny na wiatr i mróz.


Kremów ochronnych jest dostępnych sporo. Jednak wszystkie, które do tej pory stosowałam zostawiały na skórze ciężką, tłustą warstwę, która strasznie mnie denerwowała. Zwyczajnie odczuwałam dyskomfort, a moja skóra nadmiernie się świeciła. Już nie wspomnę o tym, że zwykle po stosowaniu takich kremów mam włosy tłuste tego samego dnia.
Krem, który testujemy jest delikatniejszy, lżejszy, szybko się wchłania. Pozostawia uczucie nawilżonej, a nie tłustej skóry. Również rozsmarowuje się łatwiej od standardowych kremów. Szybkość i łatwość aplikacji jest dla mnie szczególnie ważna przy dziecku. Krem zawiera filtr SPF 20. Z tego co wiem, to jest to pierwszy emolient z tak wysokim filtrem. Pamiętajmy, że stosowanie kremów z filtrem, jest nie mniej ważne zimą niż latem. Zimą również promieniowanie szkodzi poprzez odbicie od śniegu czy lodu, tzw wtórne promieniowanie, które może powodować podrażnienia czy choćby fotostarzenie. Krem chroni a zarazem pielęgnuje.
Stosujemy go na każdy spacer zimową porą. Dzięki temu nasze skóry lepiej znoszą mroźną atmosferę i nie mamy na twarzach żadnych gratisów w postaci wysuszonych placów czy innych "nieszczęść". Produkt dość długo utrzymuje swoje działanie.
Krem można stosować u dzieci od szóstego miesiąca życia.
Zapach bardzo delikatny, przyjemny.
Cena 28,50 zł







piątek, 28 grudnia 2012

Gąska Zuzia i pierwsza gwiazdka


Nie wiem jak Was, ale nas wciąż nie opuszcza świąteczny nastrój. Wciąż się obżeramy, dojadając świąteczne słodkości. Kolędy wciąż dźwięcznie błądzą po naszych głowach, a choinka dalej błyszczy swym wyjątkowym blaskiem.
I wciąż czytamy...czytamy wyjątkową świąteczną książeczkę.
Historię o małej gąsce, która gubi się podczas poszukiwań gwiazdki na swoją piękną choineczkę.
Petr Horacek - Gąska Zuzia i pierwsza gwiazdka wydawnictwa Babaryba




Krótka opowieść o zmaganiach gąski, która za wszelką cenę chce ozdobić choinkę gwiazdką z nieba.  W związku z tym próbuje doskoczyć lub dojść do niej jednak wciąż nie udaje się.




Jaki był tego efekt? Musicie przekonać się same. Nie opowiemy Wam przecież całej książki, nie odbierzemy Wam tej przyjemności:)
Książeczka pełna wyrazów dźwiękonaśladowczych. Kwikania, gęgania, muczenia itp. Coś w sam raz dla małych moli książkowych i  dla przedłużenia świątecznej atmosfery.
Książka pełna pięknych ilustracji, jakby ręcznie malowanych, które dodają jej wyjątkowego uroku.




Książeczka w wersji angielsko-polskiej.
Starsze dzieciaki z pewnością chętnie będą przyswajać język obcy poprzez czytanie takich książek.Ogromnie mnie cieszy, że moje dziecko od najmłodszych lat będzie miało kontakt z językami. Mam nadzieję, że to mu pomoże oswoić się i polubić naukę języków. Wierzę że nie będzie to dla niego tylko konieczność ale i przyjemność.
 Książeczka do kupienia tu: (KLIK)


aaa i obiecałam Wam pokazać naszego Mikołaja:)
Niestety zdjęcie średnio wyraźne, bo Babcia postanowiła robić bez lampy i wyszło co wyszło:) Ale coś widać :)




















czwartek, 27 grudnia 2012

prezentów cd



Były prezenty malucha, a teraz część prezentów moich:)
Pasują tematycznie do bloga więc się chwalę.
Jaco...tfu tfu Mikołaj trafił w gust żony i zakupił to co powoduje błysk w oku.
Paletka 120 cieni Mario Luigi i pędzle do makijażu Mary Macom.
Do tej pory miałam jeden pędzelek do pudru i to wstyd się przyznać jaki więc prezent w pełni mnie usatysfakcjonował:)
Love you mężu:*

Intensywne kolory cieni w paletce, to to czego mi bardzo brakowało w mojej kosmetyczce. Jakieś tam miałam, ale za mało...cieni zawsze za mało.
Od zawsze miałam hopla na tym punkcie.

Wkrótce recenzja.
Na razie muszę poznać bardziej paletkę i cienie, a jest co odkrywać :)








środa, 26 grudnia 2012

No i po świętach:)


Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy Wam nie pokazali naszych prezentów:)
Tak tak tak!...Będziemy się przechwalać! A co? Nie wolno?  ;)
Bo był u nas Mikołaj! Prawdziwy najprawdziwszy :) (zdjęcia Mikołaja później, bo nie moim aparatem robione i jeszcze nie mam)
Tylko Jaco (czyt mój mąż) Mikołaja nie widział, bo akurat gdzieś wyszedł...oferma ;)
Na szczęście Mikołaj o nikim nie zapomniał i wszyscy dostali super prezenty:)

A maluch najfajniejsze:) Oto one:
Szczeniaczek Uczniaczek z FisherPrice






Szczeniaczkiem mama jest zachwycona. Mały również po niego bardzo chętnie sięga. Przez niego teraz cały dzień chodzi mi po głowie  pioseneczka: "głowa, ramiona, palce nóg i palce nóg...głowa..ramiona (..) oczy, uszy, usta, nos...głowa, ramiona palce nóg i palce nóg. I teraz śpiewam to całymi dniami i domownikom spokoju nie daję:) Przy okazji mama trochę poskacze i schudnie...bo nie wiem co się z moim brzuchem dzieje, ale dziwnym sposobem puchnie w oczach...
To nasza pierwsza zabawka, która mówi po Polsku. I mówi, a nie brzęczy. Mówi i to całkiem wyraźnym i bardzo przyjemnym kobiecym głosem. Zabawka edukacyjna, uczy części ciała, alfabetu, liczenia i kolorów. Do tego różnego rodzaju zabawne pioseneczki do których moje dziecię wymyśla coraz to nowsze wygibasy. Swoją drogą....zadziwia mnie tymi swomi tańcami wygibańcami. Dupką wywija jak zawodowiec :D

Sanki

Prezenty...prezenty...tyle fajnych rzeczy a początkowo dziecię olało wszystko i poszło gryźć drążek od sanek. Nie ma to jak porządny gryzaczek przy obolałych dziąsełkach. A dają w kość ostatnio.


Na szczęście, jak już dziąsełka zostały solidnie podrapane, to inne zabawki też zostały docenione :)
Tutaj z ukochanym wujaszkiem, którego niestety wycięłam gdyż nie wiem czy sobie życzy upubliczniania a nie chcę dostać "lania" ;)
Śniegu przybywaj, bo na trawie sanek nie przetestujemy :) aaa i katarze uciekaj, bo z katarem tez nie poszalejemy.

i Osiołko-byczek na biegunach





jak widać husiu husiu podpasowało. Maluch aż się wtulał z radości w byczka. Chyba prezent trafiony.
Byczek fajny bo niski i malec może na niego sam wejśc i zejśc i nawet jeśli spadnie to krzywdy sobie nie zrobi. Na teraz jest więc idealny pod tym względem.
Początkowo mały chciał się nim bujać na boki, ale szybciutko tata pokazał, że do przodu i do tyłu jest lepiej:)

Święta mały spędził na eleganta :)






Koszula od miniNiebo (KLIK)
Krawat od Little-rose & brothers (KLIK)


Ja dostałam też ekstra prezenty:)
O tym postaram się jutro. Muszę zrobić przyzwoite zdjęcia najpierw:)

To chyba były najfajniejsze Święta w ostatnich latach. Pierwsze ze świadomym synkiem. W tamtym roku był małym kurduplasem, który nie czaił nic a nic o co chodzi, jedynie leżał i się uśmiechał. Teraz to już dorosły mężczyzna:)

Tym, którzy w Wigilię nie nie mieli czasu, nie widzieli, zapomnieli pokazujemy nasz nowy super konkurs. (KLIK po szczegóły)





poniedziałek, 24 grudnia 2012

Pokaż nam swoją choinkę! Konkurs

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia chciałam złożyć Wam wszystkim najserdeczniejsze życzenia.
Niech ta Gwiazdka będzie wyjątkowa, niezapomniana, spędzona wśród rodzinnego ciepła.
Życzę Wam aby żadne troski nie zaprzątały Waszych głów, problemy odsunęły się w cień.
Po prostu zdrowych i wesołych Świąt!
No i oczywiście...smacznego! ;)

Chciałabym zaprosić Was do kolejnego konkursu.
Konkurs pt. "Pokaż Nam swoją Choinkę"



Dzięki hurtowni kosmetycznej Monimar do rozdania mamy 5 kuracji kwasowych dla stóp Magic Foot Peel, które niedawno opisywałam. Poczytać możecie o nich tu: (KLIK)



Aby wziąć udział w konkursie należy:
-polubić fanpage Szczęście Mamy oraz fanpage Monimar

-na maila: szczesciemamy@gmail.com wysłać zdjęcie SWOJEJ Świątecznej Choinki. Maila proszę zatytułować "Pokaż swoją choinkę" . W treści maila proszę napisać: "Oświadczam, iż zdjęcie, które wysyłam na konkurs, jest mojego autorstwa i zgadzam się na jego publikację na blogu" i podpisać imieniem i nazwiskiem.

Termin nadsyłania zdjęć mija 14 stycznia 2013 roku o godzinie 23:59
Po tym terminie wraz z Panią z Monimar wybierzemy 5 najpiękniejszych wg nas choinek.

Sponsorem Konkursu jest hurtownia kosmetyczna Monimar:






Tymczasem przypominam,że jeszcze do dziś godziny 23:59 mozna nadsyłać prace, do kończącego się już konkursu z OsmozaCare
Więcej informacji tu: (KLIK)




czwartek, 20 grudnia 2012

fotokalendarz

Macie już kalendarze na 2013r?
Czy może wierzycie w jutrzejszy koniec świata i odpuściliście poszukiwanie fajnego kalendarza?
Ja mimo wszystko liczę, że to nie jest moja ostatnia notka w życiu i kalendarz na 2013 sobie sprawiłam :) Kalendarz nie taki zwykły, bo foto.
Zdjęcia do niego wybrałam też nie takie zwykłe, bo mojego syna. Kalendarz dla mnie wyjątkowy:)
Ciekawy pomysł na prezent. Do Bożego Narodzenia raczej nie zdąży Wam już przyjść. Nawet jeśli dziś zamówicie. Jednak zawsze można przyspieszyć prezent na Dzień Babci i Dziadka.
A zdecydowanie byliby zachwyceni.


Ja wybrałam kalendarz kuchenny : (KLIK)
Wybrałam go ze względu na miejsce na notatki przy każdej dacie. To u mnie ważna sprawa. Bardzo często coś zapisuje w kalendarzach więc bez tego ani rusz.


Co mi się ogromnie podoba w kalendarzu?
 To, że to bardzo indywidualny kalendarz. Na pierwszej stronie możemy zamieścić dowolną dedykację. Możemy także podczas zamawiania wybrać szczególne dla nas daty. I zamiast pomazanego długopisem kalendarza mamy czytelnie pozaznaczane ważne dla nas dni.
No i zdjęcia...  Ukochane, ulubione, najwspanialsze...








Papier wysokiej jakości matowy-kredowy.
Zdjęcia, które zrobiłam nie oddają odpowiednio jakości kalendarza. Papier specyficznie odbija światło i przez to ciężko zrobić mu ładne zdjęcie. W rzeczywistości prezentuję się lepiej.

środa, 19 grudnia 2012

Tusz do rzęs Max factor, MasterPiece Max

Moje rzęsy...przepraszam co? Tzn to coś, co jest w miejscu gdzie powinny być rzęsy przypomina co najwyżej  jakieś marne oskubane piórka. Jasne, rzadkie, krótkie....gorzej być nie może
Ale...ale...stosuję pewne magiczne serum i za jakiś czas będzie lepiej...już jest lepiej, ale to na razie tajemnica :)

Do tuszy do rzęs słabość miałam zawsze ogromną. Odkąd tylko zaczęłam się malować, tusz był chyba jedynym kosmetykiem, bez którego ciężko było mi się ruszyć z domu, bo czułam się na twarzy taka łysa, niewyraźna, niewidoczna. Pudry, fluidy, cienie, pomadki...to wszystko mogłam odpuścić, ale tusz był koniecznością. Dlaczego piszę w czasie przeszłym? No niestety odkąd mam dziecko, przyzwyczaiłam się do swojego łysego wizerunku i mimo, że wcale mi się on nie podoba, to często nie mam czasu, ochoty ani potrzeby nakładać nawet tuszu. Przykre to, ale prawdziwe. Zawsze liczę na to, że nikt znajomy mnie po drodze nie zauważy ;) Tez tak macie?
Dziś jeśli nałożę na swoje oskubane piórka choćby cienką warstwę tuszu,  to od razu czuję sie jakaś taka inna, piękniejsza. Coś co kiedyś było codziennością, dziś sprawia, że widzę w lustrze inną osobę i skutecznie poprawia mi humor. Dlatego od dziś postanawiam nie zapominać o sobie i poprawiać sobie w ten sposób humor częściej, zdecydowanie częściej.
Tym bardziej, że motywuje mnie do tego mój nowy tusz. Max Factor  MasterPiece Max, który można zakupić tu: (KLIK)


Tusz godny polecenia. Bardzo ładnie rozdziela rzęsy. Przy pojedynczej warstwie można uzyskać bardzo naturalny efekt wydłużonych, podkreślonych i pięknie rozczesanych, rzęs. Ja lubię mocniejszy efekt, dlatego nakładam 2-3 warstwy, dzięki czemu moje rzęsy stają się wyraźniejsze, grubsze, bardziej widoczne. Po prostu w końcu są! Tusz się nie kruszy, a wieczorny demakijaż nie stanowi udręki. Nie trzeba pół godziny sterczeć z wacikiem w ręku jak to bywa w przypadku niektórych tuszy. To ważne! Oj ważne, bo czasami każda minuta...Ba! Nawet sekunda jest na wagę złota.
Tusz posiada ukochaną przeze mnie silikonową szczoteczkę. Kocham! Jakoś nie przepadam za tymi standardowymi, zwykłymi szczoteczkami. Już tylko silikony.
Zdjęcie robione jakiś tydzień temu jak jeszcze u nas była gruba pokrywa śnieżna, po której ślad już zaginął.



U mnie tusz w niezmienionym stanie trwa do wieczora. (Jeśli dziecko nie postanowi mi grzebać w oku, bo coś ostatnio zainteresowały go moje oczęta).

Tutaj takie małe porównanie. Przed i po.



Tusz spełnia moje wymagania. Rzęsy są wydłużone, pogrubione, a efekt utrzymuje się bez skazy cały dzień. Nic mi więcej nie trzeba. Polecam.


.

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Baby's Bowl

Miało dzisiaj być refleksyjnie, trochę z zadumą, trochę smutno...
Nastrój mój dzisiaj jakiś taki melancholijny to i notka taka....
Miałam wylać z siebie trochę żali....czego do tej pory tutaj nie robiłam.
Na Wasze szczęście humor pod wieczór mi się poprawił i układana przez dzień cały w głowie notka nie powstanie. Może kiedy indziej...choć nie wiem czy będzie Wam się chciało to czytać.
Dużo w mojej głowie pytań "dlaczego?" Dlaczego ludzie są tacy jacy są? Dlaczego w około tyle zazdrości i zawiści? Dlaczego zatraciła się w ludziach dawna spontaniczność, otwartość, zwykła szczerość?
No nie ważne...nie o tym dziś. Może kiedyś znajdę odpowiedzi na te i miliony innych pytań, które czasami zaprzątają moją głowę.


Dziś będzie o miseczce dla dzieciaczków. Miseczce trochę innej niż standardowe miseczki.
Miseczce Baby's Bowl od Mam Dostępnej tu: miseczka Baby's Bowl







Owa miseczka od wszystkich dotychczas stosowanych przez nas miseczek różni się tym, że pod swym dnem posiada przyssawkę, która ma za zadanie trzymać miseczkę na miejscu, by dzieciorro nie zrzucało jednym ruchem całego obiadu na podłogę.


A niestety przy zwykłych miseczkach to jest problem, bo jedzenie nie ma szans usiedzieć na miejscu.
Wiązałam więc wielkie nadzieje z miseczką.
Miseczka przez 80% posiłku Kuby jest na swoim miejscu. Później mój mały kombinator i tak przeważnie rozkalibrowuje jak tu się pozbyć miseczki. Cwaniak wszystko wyczai ;) Wszystko zależy od miejsca do którego miska zostaje przyssana. Sprawdziłam przyczepnośc miseczki na różnych powierzchniach.
Na parapecie trzyma się tak, że nawet ja mam problem by ją oderwać . No ale na parapecie dzieciorra przecież nie karmię :D
Na naszym, plastikowym krzesełku do karmienia trzyma się właśnie przez 80 % posiłku
Lepsza niż na krzesełku, jest przyczepność na blacie stołu więc być może sprawdzi się gdy Kuba będzie już jadł przy dorosłym stole.
W miseczce podoba mi się to, że Kuba nie strąci jej przypadkowo łokciem, co często ma miejsce w przypadku zwykłych bezprzyssawkowych miseczek. Jednak jeśli dziecko się uprze i koniecznie będzie chciało miseczkę odczepić, to to zrobi.


Miseczka ma wygodny kształt, można myć w zmywarce i podgrzewać posiłki w mikrofalówce. Jedynie w obu celach należy zdjąć przykrycie. Przykrycie dość szczelnie trzyma i nie odpina się bez powodu. Praktyczne, bo możemy dzięki niemu z łatwością zabrać ze sobą przygotowany obiadek na wyjazd i tylko podgrzać na miejscu.

Najbardziej w miseczce podoba mi się sposób wyprofilowania dna. Ma ono specjalny rowek, dzięki któremu wygodnie jest nam nabrać resztki zupki. Przechylamy tylko miseczkę lub zsuwamy resztki posiłku do rowka i stamtąd już wygodnie wybieramy łyżeczką

.
Gdybym miała wystawić ogólną ocenę produktu w skali 1-6 to wystawiłabym 4, bo produkt fajny, ciekawy, przyssawka ułatwia spożycie posiłku przez malca, jednak mogłaby trzymać jeszcze mocniej by jedynie mama sobie mogła z nią poradzić :)