wtorek, 15 kwietnia 2014

Sezon rowerowy zacząć czas!

Zawsze miałam fioła na punkcie jazdy na rowerze. Odkąd pamiętam wyciągałam koleżanki i jeździłyśmy po okolicy. Często robiłyśmy nawet całkiem spore dystanse. Wracałyśmy wycieńczone, ale szczęśliwe.  Była to zawsze moja ulubiona forma aktywności i zarazem odstresowania i zresetowania umysłu. Jednak gdy urodziło się dziecko to niestety przestałam jeździć. Teraz oficjalnie rozpoczynam sezon rowerowy! Czas ruszyć tyłek. Najmniejszy maluch z racji, że nawet jeszcze nie siedzi zostaje z babcią, a my z Kubulasem ruszamy w trasę. To dla niego niezła atrakcja a i matka trochę się rozerwie i kondychę poprawi.
Do naszych wiosennych wypraw przyczyniła się firma WeeRide, dzięki którym od niedawna mamy nowy fotelik rowerowy. Nie byle jaki!
Przyznam, że jestem matką trochę przewrażliwioną. Czasami panikuję. Czasami przesadnie troszczę się o dzieciaki. Z tego powodu nie przekonywały mnie zwykłe foteliki montowane z tyłu - na bagażnik. Wizja wkręconej w szprychy nogi mnie odstraszała. A Kubulas pomysły różne ma i założę się, że właśnie tam by cisnął swoje małe, ciekawskie giraski. Nie podoba mi się w zwykłych fotelikach, że nie widzę swojego dziecka, że nie mam kontroli nad tym co robi. Pewniej i bezpieczniej czuję się gdy mam dziecko na oku. Przesadzam? Być może, ale dobrze mi z tym ;)
Model fotelika, który mamy to Kangaroo LTD.
Jego przewaga polega na tym, że mamy dziecko przed sobą. Widzimy co robi. Mamy nad nim pełną kontrolę. Ogromny plus za to, że i dziecko widzi dokładnie gdzie jedzie. Widzi więcej niż tylko plecy mamy. No i te przeklęte szprychy w nim nie straszne.  Fotelik posiada podpórkę na głowę. Genialny pomysł dla małych podróżniczych śpiochów. Dłuższe wyprawy z maluchem przyjemnie upłyną i matce i dziecku, bo szkrab może sobie bezstresowo i wygodnie odpocząć. Podpórka jest miękka i cieplutka. Wyściełana welurowym materiałem więc żaden twardy plastik nie uwiera. Zresztą nie tylko podpórka, ale cały fotelik jest miękko wyściełany. Nóżki dziecka zabezpieczone są podpórkami, które mają możliwość regulacji wysokości. Fotelik przeznaczony jest dla dzieci do 18 kg. Można go szybko zamontować i zdemontować ze stelaża.
Wszystko super, ale trzeba się do niego przyzwyczaić. Nasza pierwsza jazda nie była do końca taka, jak sobie wyobrażałam. Trochę było mi niewygodnie. Miałam problem z wejściem i zejściem z roweru. Trzeba się po prostu przyzwyczaić do lokatora między nogami i później już z górki :)  Sama jazda super! Całość stabilnie się trzyma, nic nie buja.  Dzieciak ma niesamowitą frajdę! Tylko trzeba go pilnować/nauczyć, żeby nie bawił się przerzutkami w trakcie jazdy ;)
 





Jeszcze tylko musimy dokupić kask i możemy ruszać w dalsze trasy :) Macie jakieś sprawdzone kaski? Coś polecacie?

Zapraszamy także  na fanpage Weeride Polska




wtorek, 1 kwietnia 2014

Dejna

Mam to szczęście, że moje dzieciaczki są w 100% zaplanowane. Zaplanowane i wyliczone prawie do dnia :)  Prawie, bo Dominik miał być wiosennym, marcowym dzieciaczkiem. O niecałe dwa tygodnie pomyliłam się w kalkulacjach i termin porodu wyznaczono na 18 luty. Bałam się, że będzie jeszcze ostra zima, wielkie śniegi lub mrozy, ślizga droga i problem z dojazdem do szpitala. A blisko do szpitala nie mamy.
 A jak było? Chyba nie muszę pisać:) Słońce na sali poporodowej waliło mi tak w szybę, że myślałam, że jestem w szklarni i wyleję siódme poty. Trochę współczułam małemu zawiniętemu szczelnie w becik. Choć on nie wyglądał na niezadowolonego ;)  Nakupiłam mu 3 grube kombinezony w różnych rozmiarach "no bo przecież będzie zimno". Kombinezony i zimowe czapy się nie przydały niestety bądź "stety", a moje plany na wiosennego dzieciaczka się ziściły :) Dzięki temu dość szybko wyskoczyliśmy na spacerki i czerpaliśmy ( i czerpiemy) ile się dało z wiosennego słoneczka :)
Ja wczoraj zabrałam się za wiosenne porządki. Przewertowałam szafy i wywaliłam wszystko to, w co do tej pory łudziłam się, że jeszcze się kiedyś zmieszczę. Tak się łudzę od paru lat więc uznałam że już czas się tego pozbyć, że nie stanie się żaden cud i nagle nie znikną same z siebie dodatkowe kilogramy i centymetry;) Pozbyłam się złudzeń, pozbyłam się ciuchów. Za to zyskałam miejsce w szafie ;) Nie jestem typem chomika, ale są takie ciuchy, które darzę sentymentem i choćby były kilka rozmiarów za małe to szkoda mi wyrzucić. Powiedzcie, że też tak macie?
--------------------

Koszulki od dejna.pl pokazywałam Wam już dawno. Przy okazji Świąt pokazywałam Wam Mikołajową koszulkę. Pokazywałam Wam tez "marynarkę" dla małego eleganta. Jednak nic o dejnie Wam nie pisałam, a to błąd, bo warto się im przyjrzeć.
Osobiście mam słabość do koszulek i bodziaków dla dzieci z dziwnymi, śmiesznymi nadrukami.
Dejna.pl to bogactwo właśnie takich zabawnych, tematycznych obrazków, napisów na koszulkach. Ale nie tylko, bo znajdziecie tam wszystko od kocyków po czapeczki :) Koszulka czy jakikolwiek inny rodzaj odzieży może zawierać twój indywidualny napis. Możesz też wybrać gotowca... a jest w czym wybierać, bo propozycji jest naprawdę sporo.  Ceny bardzo przystępne, a jakość bardzo dobra. Koszulki są  wykonane z mięciutkiej, przewiewnej bawełny. Mamy je już od kilku miesięcy i wyglądają dalej nienagannie. Bardzo elastyczny i rozciągliwy ściągacz przy szyjce. To dla nas bardzo ważne bo maluchy średnio lubią ciasne koszulki wkładane przez głowę.
W sklepie znajdziecie  propozycje nie tylko dla maluchów, ale i dla siebie lub dla kogoś bliskiego. Ciekawy pomysł na prezent dla znajomego z poczuciem humoru lub np dla babci czy dziadka.
A może koszulka Wielkanocna "z jajem"?


Jeśli szukasz nietypowego ubrania to koniecznie zajrzyj na dejna.pl




A te już widzieliście :)









W poszukiwaniu inspiracji warto zajrzeć również na ich FP: FP dejna.pl