czwartek, 26 czerwca 2014

4 miesiące na karku!

Najmłodszy z rodziny, kilka dni temu skończył 4 miesiące. Kiedy to zleciało? Nie mam pojęcia.
Mały robi się coraz bardziej sprawny i każdego dnia zaskakuje mnie nowymi umiejętnościami. Z dnia na dzień lepiej chwyta zabawki i coraz dłużej się nimi bawi obracając, oglądając z zadziwieniem.
Cudowne w dzieciach jest to, że tak potrafią się zachwycać każdą drobnostką, że wszystko je dziwi, wszystko jest nowe i zaskakujące. Cudowne jest, móc to obserwować dzień po dniu.
Młodzieniec coraz sprawniej się porusza, zmienia pozycję. Robi pierwsze podchody do raczkowania i całkiem nieźle się przemieszcza w pozycji na brzuchu . Niedługo trzeba będzie przewędrować z kanapy na podłogę, bo robi się coraz mniej bezpiecznie.
W związku z większym zainteresowaniem Dominika zabawkami, przyszedł czas na matę edukacyjną.
Nie chciałam takiej która brzęczy, świeci i wymaga miliona baterii, żeby działać.  Wolałam coś spokojniejszego, ale pobudzającego zmysły i rozwijającego wyobraźnie.
I tak trafiłam do sklepu Oops
Mata, którą wybraliśmy zawiera wszystko to, czego potrzeba takiemu małemu dziecku. Jest grzechotka w postaci misia, są dwa piszczki, 3 lustereczka, poduszeczka pod główkę, szeleszcząca sówka i ślimak do przesuwania po macie. Atrakcji dość sporo i ciężko się nudzić :)
Nie ze wszystkich możliwości, które daje mata, moje dziecko potrafi korzystać na dzień dzisiejszy. Przykładowo -  nie odkryje samo listka pod którym ukrywa się lustereczko. Dodatkowe atrakcje Dominik odkryje wraz ze swoim rozwojem. Póki co muszę mu odrobinkę w tym pomóc.  Jednak wiele potrafi już zrobić sam. Najbardziej przypadła mu do gustu szeleszcząca sówka. Potrafi ją naprawdę bardzo długo tarmosić i cieszyć się z wydawanych przez nią dźwięków. Maluch uwielbia obserwować siebie w lustereczkach, których są aż trzy. Chichra się przy tym sam do siebie. Jedyne czego mogę się przyczepić w macie,  to grzechotka. Jak dla mnie mogłaby grzechotać odrobinę głośniej. Nie lubię bardzo głośnych grzechotek, ale ta jest zbyt cicha.
Zabawki przyczepione są do specjalnych zawieszek, które mogą jednocześnie pełnić funkcje gryzaków. Mata posiada kilka uchwytów na dodatkowe zabawki, możemy więc doczepić ulubione grzechotki spoza zestawu. Mata jest spora. bez problemu mieści się w niej Domin i Kubul jednocześnie. Kubul jest za duży na takie zabawki, ale chętnie wskakuje do brata i go zabawia od środka. To dla nich fajny moment na integrację.  Bardzo jest dla mnie ważne, by mogli już teraz bawić się razem, by Kuba mógł aktywnie uczestniczyć w rozwoju młodszego brata, a jednocześnie by sam czerpał z tego radość.
Pałąki niezniszczalne, elastyczne :) Kuba już przetestował trwałość zabawki, swoimi skokami na nią. Od zawsze nazywaliśmy go demolką, bo potrafi zniszczyć nawet to, co teoretycznie jest nie do zniszczenia :) Mata jak na razie żyje bez uszkodzeń :) Wszystkie zabawki są bezpieczne dla maluchów - miękkie, bez drobnych, niebezpiecznych elementów. Nie ma ryzyka połknięcia czegokolwiek. Lustereczka oczywiście nie są szklane więc dziecko nic nie potłucze, nie pokaleczy się.

Naszą mate znajdziecie tu: Mata-las














wtorek, 17 czerwca 2014

...bo szlag jasny mnie trafia!

Szlag jasny mnie trafia jak mi straszysz dziecko! Krew mnie zalewa, gdy po raz kolejny zaburzasz jego poczucie bezpieczeństwa i wywołujesz lęki.
Z pozoru zwykłe, ulotne słowa, wypowiadane czasem w żartach, zupełnie nieprzemyślane..."Pan Cię zabierze",  "Mama Cię zostawi".
 Nie masz pojęcia, co po tych słowach wytworzy się w główce małego dziecka, który jeszcze nie do końca pojmuje świat...choć i tak rozumie więcej niż nam się wydaje.

Moje dziecko nie jest ideałem. Ma swoje głupkowate pomysły, ma nadmiar energii, który musi w aktywny sposób spożytkować. Nie potrafi bezczynnie usiąść i siedzieć...jak Ty.
Odczuwam tego skutki i ja, bo prowadza mnie to tu, to tam. Nie zawsze chce mi się za nim biegać, ale rozumiem to, że jest to dziecko, które musi mieć dużo ruchu...bo jest zdrowe i szczęśliwe.
Jest niegrzeczny, bo chce wyjść na dwór? Bo nie chce usiąść spokojnie na krześle w Ośrodku Zdrowia?
Wcale mu się nie dziwie! Kto by chciał siedzieć wśród babć emerytek, które przepychają się w kolejce do doktora i rozmawiają tylko o chorobach.
Mało interesujące i dla mnie.
No i słyszę od jednej z takich babć słowa skierowane do Kuby:
"Jak będziesz niegrzeczny to pani doktór przepisze Ci zastrzyki!" .
 Tu przelewa się szala goryczy i czuję jak wybucham od środka, bo szlag mnie jasny trafia jak mi straszysz dziecko!
Nie wytrzymałam. Zwróciłam uwagę...i tak całkiem kulturalnie, bo w głowie siedziały mi słowa całkiem innego pokroju.
 Dziś Pani z Ośrodka nawet na dzień dobry mi nie odpowiada. Strasznie mi przykro z tego powodu ;) ale nie pozwolę na straszenie mojego dziecka lekarzem czy czymkolwiek/kimkolwiek innym!
 Za miesiąc czy dwa to nie ta Pani będzie miała problem przyprowadzić mojego syna do lekarza, tylko ja! To ja będę się męczyć by moje dziecko dało się rozebrać do badania.
To ja będę uspokajać wystraszone dziecko, które panicznie będzie się bało, by lekarz nie zapisał zastrzyków.  Zostawcie więc takie komentarze dla siebie...bardzo Was proszę!
Czasem milczenie jest złotem.
Na szczęście te słowa spłynęły po Kubie jak po kaczce i mimo to wyrywa się do lekarza i jako pierwszy chce wchodzić do gabinetu. Dziś nie zrobiło to na nim wrażenia, ale jutro może być inaczej.
I tu posłużę się cytatem z Klocka i Kredki: "Nie wychowuj mi dziecka, człowieku!".
 Pozwólcie, że zrobię to sama. Popełnię zapewne wiele błędów, ale wychowam go po swojemu, tak by nie utracił poczucia własnej wartości i  nie bał się wszystkiego i wszystkich.

Dziękuję za uwagę!


piątek, 13 czerwca 2014

A w czym mam go wykapać?

Każda z nas szuka idealnego kosmetyku dla swojego malucha. Półki sklepowe całe zalane są przeróżnymi produktami - mydełkami, emolientami, żelami, oliwkami - różnych marek od których aż troi się w oczach. No i co wybrać? Oczywistym jest, że nie ma jednego, idealnego produktu dobrego dla wszystkich dzieciaczków, co do sztuki.
Dziś post porównawczy dwóch produktów:
a) mydełko pod prysznic Skarb Matki
b) emulsja do kąpieli Dzidziuś HydroOil


1. Od kiedy można stosować?
a)po ukończeniu 1 miesiąca życia
b) od pierwszych dni życia

2. Konsystencja
a) żelowa
b) rzadka emulsja

3. Zapach
a) delikatny, bardzo  przyjemny arbuzowy zapach
b) delikatnie wyczuwalny kremowy zapach

4. Hipoalergicznośc
a) kompozycja zapachowa nie zawiera alergenów
b) hipoalergiczny

5. Sposób stosowania
Oba produkty można stosować jako płyn do kąpieli lub bezpośrednio na skórę.

6. Działanie
a) Pieni się, dobrze oczyszcza skórę. Nie przesusza jej, ale wyjątkowo  delikatną skórkę warto dodatkowo posmarować balsamem.
b) Nie pieni się. Pozostawia skórę dobrze oczyszczona, delikatnie natłuszczoną. Nie wymaga nakładania balsamu nawilżającego

7. Pojemność
a) 300 ml
b)300 ml

8. Cena
a) 13-15 zł
b) 16-20zł

9. Skład
a) Aqua, Sodium Laureth Sulfate (and) Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Disodium Laureth - 3 Sulfosuccinate, Glycerin, Glycol Distearate and Cocamide DEA, Olive Oil, PEG-7 Esters, PEG -150 Pentaeritrityl, Tertrastearate, Parfum, DMDM Hydantoin, Citric Acid.

b) Aqua, Prunus Amygdalus, Dulcis Oil, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, C12-13 Pareth -3 , Heliantus Annuu=s Seed Oil, Bellis Perennis Flower Extract, PEG - 80Sorbitan Laurate, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Parfu, Polyacrylamide, C13-14 Isoparaffin, LKaureth - 7, Triethaloamine.

10. Podsumowanie.
Oba produkty są dość interesujące. Mydełko pod prysznic jest fantastyczne dla osób znudzonych bezzapachowymi preparatami dla niemowląt i dzieci. Kuszący arbuz to bardzo przyjemna odmiana, a także zachęta dla tych dzieciaczków, które za kąpielami nie przepadają. Starsze dzieciaczki z chęcią wykapią się w wanience pełnej piany z arbuzowym zapachem. Oba moje dzieciatka kapałam wielokrotnie w arbuzowym mydełku i nigdy nie wystapiły u nas problemy skórne czy alergie.
Jeśli jednak Wasze dzieciątko ma skłonność do alergii i innych  problemów ze skórą,  to lepszy może okazać się Dzidziuś HydroOil ze względu na to, że mocniej natłuszcza skórkę i nie posiada  kompozycji zapachowej. Krótko mówiąc - dla wrażliwców HydroOil (uwielbiam jego delikatną konsystencję) , a dla dzieciaczków ciekawych świata i nowych doznań - Mydełko arbuzowe Skarb Matki.
Mydełko arbuzowe to super opcja dla starszaków, które niejednokrotnie wracają z dworu i wyglądają jak po wojnie :) Z pewnością porządnie je domyjemy i zapewnimy przy tym frajdę.
Natomiast HydroOil sama podkradam maluchom. Mam bardzo suchą skórę, która wymaga silnego nawilżenia i to jest dla mnie świetny ratunek. Skórę mam w lepszej kondycji i nie muszę jej juz smarować żadnym balsamem po kąpieli.

Który preparat bardziej Was przekonuje? Co stosujecie u swoich łobuziaków?