piątek, 21 marca 2014

W kokon zawiń się

Hmmm wygląda na to, że chyba powinnam dziś napisać poemat o dzieciach biegających w rajtasach. W końcu cała blogosfera aż wre w tej jakże istotnej kwestii. Pozwolicie, że ja się odetnę od tematu?
 Rajty, legginsy,  spodnie. A co za różnica? Póki krzywda się dzieciu nie dzieje i na golasa zimą po dworze nie biega, nic nam do tego. A od rajtów na tyłku raczej nikt jeszcze nie umarł. Przynajmniej ja o takim przypadku nie słyszałam.
Róbta co chceta! Żyjmy i dajmy żyć innym! O! Tyle ode mnie w temacie, bo naprawdę szkoda energii na takie pierdoły.


Przy okazji ostatniego wpisu (Zegnaj cycu!) dostałam sporo maili z pytaniami o "leżankę" Dominika.
Co to? I skąd to?
Odpowiadam zbiorczo tutaj, bo mailowo każdemu z osobna trochę nie nadążam ;) Wybaczcie, ale czasami nawet nie mam czasu się w tyłek podrapać.
To jest kokon od Roni Baby Design
Super praktyczna sprawa! Dzieciorka można umieścić ciasno bądź luźniej, jak kto woli. Maluchy lubią ciasno więc z tej opcji korzystamy. Wszytym sznureczkiem z łatwością  regulujemy ściągnięcie kokonu. Można również całkiem rozwiązać np przy  większym dzieciaczku. Kokon wykończony "poduszką rogalową" sprawdzi się idealnie przy maluchu który obraca się już na boki. Nie macie pojęcia jaki to ułamek sekundy by obracające się dziecko spadło z kanapy. Odwracasz głowę (albo nawet nie odwracasz) i trach.   Boki kokonu ochronią przed niechcianym upadkiem i naszym stresem. Można spokojnie wyjść do toalety, bez uprzedniego obkładania dziecka poduszkami i innymi cudami. Dziecko nigdzie nie wyskoczy :)
Poduszka idealnie sprawdza się przy karmieniu. To nas już nie dotyczy, ale przy naszych "długich" dwóch tygodniach cycochowania bardzo nam ułatwił sprawę. Matka  ma wygodnie, bo może się podeprzeć, wygodnie ułożyć.
Chcesz ułożyć dziecko na boczek? Żaden problem. Wystarczy podeprzeć malucha o poduszeczkę.
Spód kokonu usztywniony gąbeczką. Istotne, bo dzięki temu nawet śpiącego  malucha łatwo przenosimy z miejsca na miejsce bez wybudzania go z objęć Morfeusza.
Pięknie wygląda. Zwraca uwagę każdego naszego gościa. Nawet nasza pediatra się zachwycała ;)
Nie wiem co ten kokon w sobie ma, ale nawet Kuba go uwielbia od pierwszych dni jak tylko do nas dotarł. Przy każdej nadarzającej się okazji się do niego ładuje mimo, że się nie mieści i musi podkurczać nóżki :)




"DiDam" (czyt Dominik) rośnie jak na drożdżach i już niedługo przestaniemy się mieścić w rożki. Już nasze ostatnie rożkowe dni.  Taki kokon jest świetną alternatywą i ułatwieniem dla rodzica.

Zerknijcie koniecznie na FP Roni Baby Design jakie mają piękne ochraniacze do łóżeczka. Cudo! Chcemy!

wtorek, 11 marca 2014

Żegnaj cycu!


 Pożegnaliśmy cycocha. Raz na zawsze. I wcale nie żałuję! Niektórzy uznają mnie pewnie za wyrodną matkę. No bo jak można nie chcieć karmić piersią? To przecież takie zdrowe itd...
Dla mnie niestety karmienie piersią to wieczna udręka. Zwłaszcza jak maluch wisi pół dnia na cycu, a ja nie mam czasu dla starszego synka. Obolałe cyce, wiecznie przemoczone wkładki i kałuże na ubraniach... nic przyjemnego.
Ale to wszystko drobnostka. Najgorzej gdy dziecko zaczyna cierpieć z powodu nagromadzenia gazów, bo nałykało się powietrza podczas jedzenia. Kubulas miał to samo. Walczyłam dwa miesiące. Dwa miesiące kolek, które skończyły się z dniem odstawienia cyca. Wtedy żałowałam, że nie odpuściłam wcześniej. Kupowałam mnóstwo przeróżnych leków, które wcale nie pomagały. Niektóre nawet pogarszały sytuację. Czułam się przemęczona i permanentnie senna, bo noce były zawalone. Oj dał nam w kość Kubuś troszkę za czasów niemowlęcia.
Teraz postanowiłam nie walczyć. Nic na siłę. Szkoda mi dziecka i siebie. Nie mogę patrzeć jak się wygina i pręży z bólu. Kubulas na MM wyrósł na całkiem zdrowego chłopca to i Dominik da radę :)
Nie karmimy się od kilku dni i już sytuacja zmieniła się diametralnie.  Maluch się wyciszył, nie męczy go ból. Śpi spokojnie przez prawie cały dzień.
Ja mam więcej czasu dla Kubulina i wszyscy są szczęśliwi :) Mój cyc przy okazji czuje się wolny, a ja mogę jeść co mi się żywnie podoba ;) Tęskniłam za wypiciem gorącego kakao ;)

A Wy jakie macie podejście do karmienia piersią? Lubicie czy raczej unikacie?


Chciałam Wam dzisiaj pokazać komplecik ciuszków od Infante
Wiecie czemu ich polecam? A temu, że jest to firma z wyjątkowym szacunkiem dla klienta.  Po prostu o niego dbają i widać, że im zależy. A to cenię! Bardzo cenię! I warto takie firmy pokazywać!
Jest to sklep, w którym znajdziecie ubranka z zabawnymi napisami dla dzieciaczków lub możecie stworzyć własny napis. Do wyboru macie różne rodzaje i kolory czcionek. Możecie napisać co chcecie. Byle by się zmieściło na małym ciuszku :) W sklepie znajdziecie też muszki, spódniczki itp.
Ja zamówiłam kopertowe body ( super wygodne i praktyczne przy niemowlaku) oraz półśpiochy. Dla mnie to najwygodniejsza opcja ubrania dla małej, kruchej istotki. Moje body napisem "Szczęście Mamy" :) W końcu mamy coś "naszego" :) Aż mi szkoda, że maluch pewnie szybko z nich wyrośnie, bo rośnie urwis jak na drożdżach :) Oczywiście ubranka 100% bawełniane. Jakościowo super! Przemiła, bardzo delikatna w dotyku bawełna zapewnia maluchowi komfort noszenia. Posiada certyfikat "Bezpieczny dla dziecka".
Piękna i elegancka śnieżna biel  przykuwa wzrok, a maluch wygląda jak prawdziwy aniołeczek.

A tu nasz model pierwszej klasy :)





piątek, 7 marca 2014

Braterska miłość

Braterska miłość rozkwita. Kubuś spisuje się na medal jako opiekuńczy brat. Jak tylko Dominiś zapłacze, ten woła mnie krzycząc: "Mamuś, dzidziuś! Daj piciusia!" (w sensie mleczko ) a potem: "Nie pacz dzidziuś, nie pacz" (czyt. nie płacz). Tuli, całuje, głaszcze po główce. Czasem delikatnie zaczepia i robi małemu "tiit" ;)
Zdarza się, że okazuje nutkę zazdrości, ale bardzo sporadycznie na szczęście.
A tu dowód  braterskiej miłości :)




Wszystko u nas ostatnio dzieje się bardzo szybko. Migiem zlatują kolejne dni. Dominik już ma dwa tygodnie, które nie wiadomo kiedy minęły.
Często biegiem między zabawą ze starszakiem zmieniam małemu pieluchę. Odkrywam nowe umiejętności typu trzymanie dziecku butelki brodą, a rękoma jednoczesne wykonywanie innych czynności. Okazało się, że moje ciało ma  wiele nieodkrytych talentów robienia wielu rzeczy na raz. Stopa, łokieć czy kolano potrafi wiele zdziałać ;)
Żeby sobie życie ułatwiać przy dzieciaczkach warto mieć wszystko co najczęściej potrzebne, w zasięgu ręki. Przy okazji warto by było schludnie posegregowane, by nie szukać, nie przegrzebywać na szybko.
Dlatego przy przewijaku mamy zamontowane specjalne kieszonki, które pomieszczą wszystko czego potrzebujemy przy pielęgnacji malucha. Kosmetyki, pieluchy, szczoteczki do główki czy nawet butelki lub leki mają swoje stałe miejsce. Cztery kieszonki są na tyle duże i głębokie, że pomieszczą dość sporą artylerię bez zbędnego bałaganu.
Moje kieszonki pochodzą od Brunio .
Kieszonki z łatwością  montuje się na specjalnych kółeczkach dołączonych do zestawu. Co ciekawe. Jak dziecko wyrośnie z pieluch to nie wyrzucimy kieszonek. Idealnie sprawdzą się później np w łazience jako organizer na kosmetyki. Wzór, który mamy jest na tyle uniwersalny, że będzie pasował nawet do salonu jako np. organizer na dokumenty czy listy. Drobne zabawki dziecka? Czemu nie? Również mogą zawędrować w kieszonkach. Możliwości jest wiele. Każdy znajdzie zastosowanie kieszonek u siebie w domu.
Nie muszę chyba dodawać, że kieszonki są wykonane z wielką dbałością i z dobrych materiałów?
Kieszonki znajdziecie tu: Kieszonki
Więcej od Brunio możecie zobaczyć także na ich fanpage: fanpage Brunio