środa, 29 maja 2013

Ogłoszenie wyników konkursu: "A ja kocham moją Mamę"

Udało mi się wybrać zwycięzców konkursu:) To nie na moje nerwy :D
tyle pięknych i zabawnych sposobów okazywania miłości a tu trzeba wybrać tylko 13 :)
No ale faworyci wybrani więc czas na ogłoszenie wyników :)

Zestaw poradników ufundowany przez sensus.pl
otrzymuje Pani Agnieszka Kędziora

Moja 3 latka miłość okazuje mi każdego dnia ;) ..

-mamo ! Ale masz piekne wlosy,jak....
-jak kto skarbie ?
-jak gargamel mamusiu !! ( nie,nie jestem łysiejąca :P)


Mamo..
Tak skarbie ?
Kocham cię wieeeeessss...baldzio,baldzio...!
Ja Ciebie też kocham Aniołku
Mamo !!! Ale ja kocham mocniej !
Kocham Cie jak...
Jak Myszko ???
Jak duzią butelkę kakala (czyt kakao)

Zestawy kosmetyków ufundowane przez Dyrektora marki Mariza p Grazynę Stachoń - właściciela strony 
www.mariza-kosmetyki.eu
otrzymują:
- zestaw 1:
p. Agnieszka Ciechanowska
Ja o poranku dostaję tonę całusów z obowiązkowym włożeniem małego palucha w oko:) Pierwsze słowa jakie słyszę po przebudzeniu to 'oczi, Mama oczi' czasem troszkę boli ale to najsłodszy sposób okazywania miłości jaki dane mi było poczuć kiedykolwiek w życiu. Tak właśnie smakuje mi Macierzyństwo..


zestaw 2:
-p. Robert Pacholski
O miłości, jaką dziecko darzy swoją mamę, która swój początek bierze jeszcze w brzuchu, stopniowo rozkwita, a co najważniejsze jest bezwarunkowa, być może nie mogę za dużo powiedzieć, bo ... jestem tatą, ale za to jak wielką siłę ma widzę każdego dnia. I choć córeczka ma jest wesołym dzieckiem i chętnie spędza czas z innymi członkami rodziny, to słysząc głos powracającej mamy i widząc jej uśmiechnięta buzię zamienia się w skowronka i wymachuje rączkami niczym fruwający motylek. To ciepło mamy ciała uspokaja moją kruszynkę, jego zapach sprawia, że czuje się bezpieczna. A Ala? (7 miesięcy) Chyba nikomu tak głęboko jak mamie nie patrzy w oczy, tylko do niej uśmiecha się całą buzią, piszcząc jednocześnie z zachwytu i nikogo poza swą mamą nie głaszcze po policzku. Czy mogą być jakieś piękniejsze wyrazy miłości? Dla mnie nie, zwłaszcza, że ja jako tata i moja córka musimy wspólnie wypracować poczucie bliskości i przywiązania.




zestaw 3:
-p. Kasia Muller

Rok temu - kilka dni przed Dniem Matki mój 4-letni Jasiek bardzo ambitnie i całymi godzinami pracował nad czymś w swoim pokoju (tzn. wiele oznak wskazywało na ti, że to ma być rysunkowa niespodzianka dla mnie, ale nie psułam synkowi niespodzianki). I w końcu nadszedł TEN dzień. Jasiek przejęty stanął przede mną z kartką w ręku i bez słowa mi ją dał - KARTKA BYŁA... PUSTA ...
Moja mina musiała być dużym znakiem zapytania - bo Jasiek poważnie stwierdził: "Bo ja chciałem narysować Jak bardzo cię kocham - i chyba za bardzo ... bo się wszystkie kredki połamały :)"


p.s.
- w tym roku ustaliliśmy, że wydzieranka będzie super sposobem na przekazanie miłości - robimy jedną - wspólną - każdy coś dokleja :)





zestaw 4:
- p. Ania Rachota
Zawsze myślałam, że największe wrażenie zrobi na mnie gdy moje dziecko powie do mnie: "kocham Cię mamo" I tak było, aż do momentu kiedy moje dziecko zrobiło coś, że popłakałam się ze wzruszenia. W pewną leniwą sobotę leżeliśmy z mężem w łóżku, dzieci rozrabiały. Tak strasznie nie chciało mi się wstać i zrobić śniadania. Na to moja rezolutna pięciolatka: "mamo zrobię kanapki dla Kacperka, Ty też chcesz?" Pobiegła do kuchni, wskoczyła na krzesełko, dostała się do lodówki. Zrobiła kanapeczki z szynką i kakao. Tak, sama wyciągnęła mleko, kubek, przygrzała w kuchence mikrofalowej i wsypała kakao, sama posmarowała chlebek i nałożyła wędlinę. Przyniosła nam śniadanko do łóżka i wspólnie zjedliśmy przygotowany przez nią posiłek. I co z tego, że kakao było za zimne i niedokładnie rozmieszane a masła tAAAAAAK dużo, to i tak były to najpyszniejsze kanapki jakie kiedykolwiek jadłam. Na samo wspomnienie tej chwili moje oczy robią się wilgotne. Wiem, że mnie kocha



- zestaw ufundowany przez   gadzetydlakobiety.com.pl :
p. Alicja Lange
Moja córeczka umie sprawić, że każdego dnia czuję się jakbym miała "Dzień Matki". Rano na powitanie zawsze jest słodki buziak od mojej dziewczynki, tak mnie wita jak tylko się obudzi :) w ciągu dnia mnóstwo obdarowuje mnie mnóstwem przytulasków i całusków, potrafi przy tym tak pięknie do mnie mówić:
- Mamusiu wiesz jak Cię kocham? Jak stąd do księżyca i do gwiazd i do słonka i z powrotem !!
- Mamusiu nigdy nie marzyłam o tym że będę miała taką super mamę jak Ty !!
- Mamusiu jak będziesz kiedyś smutna to ja Cię pocieszę !! Bo jesteśmy przyjaciółkami a przyjaciółki tak robią !!
- Mamusiu jeszcze Ci dziś nie mówiłam że bardzo Cię kocham !!
i rozbrajające mnie:
- Mamusiu wiesz taki sobie obiadek ugotowałaś, ale i tak zjem cały bo się starałaś !! 
- Mamo wiesz ja się nigdy stąd nie wyprowadzę będę mieszkać z Tobą już zawsze bo mi się tu podoba :)
a wieczorem bez buziaczka i tulenia mamusi nie zaśnie !! 
Taka właśnie jest cudowna moja córcia !! Potrafi z każdego smutku mnie wyciągnąć jednym uśmiechem , jednym zdaniem... ah jak ja ją mocno kocham !! 





zestawy od Efektima.eu
otrzymują:
-p. Marlena Chrapkiewicz
Jak mój dzidziuś okazuje mi miłość ? Gdy śpię lub chodzę, siedzę lub pracuje cały czas go w sobie czuje. Jego miłość to każde kopnięcie, każdy ruch brzuszka, każdy jego dotyk. A jak rączką brzuszek pogłaskam, to czuję zaraz jak malutki upomina się o więcej.. Jak chce słyszeć głos, ten spokojny matczynny. I wie już, że nie mogę się go doczekać. :)

oraz p. Emilia Wereniewicz-Ezeibe

Moja 3,5-letnia córeczka Ania to mistrzyni w okazywaniu uczuc. Poza calusami, które sá wrécz obowiázkowymi elementami dnia, mamy swoje inne codzienne rytualy "kochaniowe"- jak to mowi Ania.
Rano sá poranne przytulaski, a wieczorem wieczorne. Ania wtula swojá glowké w mojá szyjé i mocno obejmuje ráczkami. Wtedy tez zawsze wyznajemy sobie milosc. Mowié Ani,ze mam przy sobie dwa najwiéksze skarby, a Ania dodaje: jeden w brzuszku, drugi obok.
Za 3 tygodnie przyjdzie na swiat siostra Ani, tyle czulosci, ile okazala mi w czasie ciázy,nie otrzymalam chyba w czasie calego swojego zycia. Moj brzuch codziennie jest wycalowywany wzdluz i wszerz. Ogrom malowidel,jakie pozostawiajá ráczki Ani na tym ruchomym warsztacie malarskim, moglby nadawac sie do muzeum na wystawé. A najbardziej rozczulaja mnie slowa: Mamo, uwazaj na siebie i na dzidziusia:).



-bon od elitelady.pl:
-p. Sylwia Gajownik
Jak dzieci okazują mi miłość? Codziennymi miłymi gestami, szczerymi uśmiechami, pomocą w domowych pracach, rysunkami przyniesionymi z przedszkola (młodszy synek) i mocnym, ciepłym przytuleniem. Miłością są oni, i przez wszystko co robią, przebija się pryzmat miłości... Są źródłem radości, inspiracji i natchnienia, i wraz za Januszem Korczakiem powtarzam "Kiedy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat"! Dzięki dzieciom widzę swój kawałek tęczy! Oczywiście taką wielką erupcją wulkanu miłości jest dzień 26 maja. Święto, które co roku wywołuje łzy wzruszenia, bo otrzymuję pieczołowicie przygotowane laurki, które tętnią gorącym uczuciem, a przedszkolna akademia zawsze rozgrzewa moje serducho...Rok temu starszy syn z pomocą męża napisał dla mnie wiersz, który jest dla mnie latarnią na drodze codzienności...

MOJE DZIĘKUJĘ DLA MAMY

Mamusiu, w dniu Twojego święta,
nie będę jak zawsze wiercipięta,
nie będę zarzucał Cię stosem zagadek,
calutki zjem Twój pyszny obiadek,
nie będę się z bratem przekomarzał,
kłótliwych scen (których nie lubisz) stwarzał.
Mamo, posłuchaj coś ważnego,
mam dla Ciebie coś oryginalnego,
buziaków słodkich (czekoladowych) tysiące,
uśmiechu tyle, co motyli cytrynek na łące!




od AmbasadaPiekna.com

zestaw Argan Oil

p. Katarzyna Sarnowska



Jestem szczęściarą, ubóstwiam swoje dzieci, a gdy patrzę na nie – wiem, że mnie kochają. 
Starszak – nastolatek, mimo że wyższy ode mnie o głowę – wykorzysta każdą okazję, by mnie przytulić, objąć, pocałować. Wszelkie prace jakie wykonuje w domu, jak mówi, robi dla mnie, by sprawić mi przyjemność, bo jemu bałagan przecież nie przeszkadza. Cieszę się, że mimo „dzikiego” wieku, nie wstydzi się swych uczuć do mamy i nawet w rozmowach z kolegami słychać ten szacunek i miłość. Jestem z tego dumna, bo to też w dużej mierze moja zasługa.
Natomiast nasze małe dwuipółletnie sreberko – mały, wiecznie spieszący się bzik – między jednym podskokiem, a drugim; między jedną, a drugą piosenką; między fikołkiem, a szpagatem, zawsze podbiegnie do mamy, ściśnie tak mocno za nogi, ręce, że nie mogę się uwolnić. Ba, nie chcę.
Mała układa już własne piosenki, wierszyki, w których jest tyle miłości, nie tylko do mamy. Mówi po kilka razy dziennie, że bardzo mnie kocha i że jestem najlepszą i najpiękniejszą mamą. Nawet w nocy, gdy budzi się, aby sprawdzić, czy jestem obok, gładzi moje włosy i przez sen swoim ciepłym głosikiem pyta : mamusiu kochana jesteś tu?? 
Całusy do zaślinienia, uściski do przyduszenia, uśmiechy aż do wzruszenia - to wszystko, czym karmi mnie codziennie moja córcia. I ciągła jej potrzeba, aby mama wszystko widziała, zaakceptowała i przyjęła w prezencie – bukiecik, wygrzebane z ziemi dżdżownice, wydłubane z kwiatka gąsienice, znalezione ślimaki, piórka. Obdarowuje mnie swym piskiem radości, słodkimi i złośliwymi minkami, śpiewem, tańcem i każdym swym oddechem.

Jak to dobrze czuć się kochaną!!!!

- zestaw BioSilk
p. Agnieszka Rados-Dargiel
Jak dziecko okazuje miłość? Najpiękniejszymi i najprostszymi słowami, tak jak potrafi "Kocham Cię Mamuś" do tego soczysty buziak i przytulanki ♥ I jeszcze skarbami ze spaceru, kamyczki, szyszki, kwiatuszki do zasuszenia, a nawet nasionka roślin "bo przecież kiedyś kupimy ogródek mamo, tak, jak chcesz..." A ostatnio mój synek powiedział "Mamo, dziękuję ci, że zakochałaś się w tacie, bo teraz ja jestem na świecie" 

oraz
p. Jagoda Stelmaszek

Z ust mego małego 3 letniego szkraba codziennie słyszę słowa:Kocham Cię mamusiu Jesteś piękna Wiesz?:)po czym przytula mnie i daje mi mnóstwo buziaków:)Mój mały mężczyzna lubi prawić mi komplementy:)Jego słodkie słówka i czułe gesty są dla mnie ukojeniem i lekiem na problemy życia codziennego To sprawia,że moje serducho od razu weselej bije:)Zawsze latem,gdy wraca ze spacerku,przynosi mi kwiatuszki I już w progu drzwi słyszę:To dla Ciebie Mamo!Zobacz jeden jest wesoły a dwa są trochę smutne,musisz wstawić je do wody to one też będą uśmiechnięte:)I tak jest za każdym razem,zawsze zbiera mi polne kwiaty:)Mój mały dżentelmen potrafi mnie zaskakiwać,dając przy tym wiele radości Dobrym na to przykładem są nasze wspólne zakupy Gdy wracamy już ze sklepu do domu,Kacperek zawsze wtedy trzyma moją rękę w której niosę zakupy A dlaczego tak robi? Już wyjaśniam Otóż mój synek chętny do pomocy,uważa że w ten właśnie sposób ulży mamie w noszeniu ciężarów:)I choć ja mam wtedy dodatkowe obciążenie to i tak najważniejsze jest to,że zawsze mogę liczyć na jego pomoc:)Drugą niezmiernie zabawną sytuacją jest jego opiekuńczość Pewnego razu,gdy bolała mnie głowa Kacperek usiadł przy mnie i dotykał mego czoła,sprawdzał czy nie mam temperatury:)Ciągle do mnie coś mówił Nawet powiedział mi wierszyk: Mamo Mamo Co Ci dam Tylko Jedno Serce Mam (...)Zapewne chciał by już mnie nic nie bolało i nie chciał chyba bym miała zamknięte oczy Gdy otworzyłam swe powieki On stał nade mną jak "kruk nad żabą":)i spytał:Dobrze już się czujesz mamusiu? To wstań z łóżka,bo już przecież dzień a Reksio jak był dzień to też wylazł z budy:)Po takich słowach mego synka,migrena szybko odchodzi w zapomnienie:)Mój synek w cudowny sposób okazuje swe uczucia Lubi się przytulać Jest takim małym przytulankowym misiem:)I jest najcudowniejszym prezentem jakim mogłam dostać od losu Urodził się bowiem w Dniu Matki Dla mnie to tak jak by chciał powiedzieć:"Urodziłem się w Twoje Święto Mamo i zawsze będę Cię kochał":) 



-zestaw od bentomania.pl
p. Jurek Sokołowski

Tolek to nasz mały chłopunio, ma dużo starszego brata, więc wychowuje się niemal jak jedynak. Bardzo nas kocha i okazuje to na każdym kroku – w znany wszystkim dzieciom całuśno – przytulaśny sposób. Ale jest coś, co go wyróżnia wśród znanych nam dzieci. To jego zamiłowanie do obdarowywania nas. I to tak mocno rozwinięte, że niemalże wszystko, co tylko może udźwignąć, zdobyć, zerwać, chwycić, jest podarunkiem od zakochanego synka dla rodziców lub brata. I nie są to tylko zwykłe kwiatki czy kamyczki, o nie – to za proste byłoby dla naszego szperacza. Żaden spacer w jego krótkim, czteroletnim życiu, nie skończył się jeszcze pustymi kieszeniami. Zawsze wraca umorusany, a na rękach nierzadko ma zdartą skórę. Bo on .... szuka. W ziemi, krzakach, wodzie, piachu, grządce, glinie, ba - kałuży i innych mało higienicznych, aczkolwiek wielce ciekawych, miejscach. 
Wszelkie swe zdobycze zostawia nam np. na poduszce, w kąciku do czytania, na stole w kuchni koło filiżanki kawy, a my wiemy, że to są prezenty miłosne dla nas, bo nierzadko koło np. gąsienicy leży wycięte serduszko . 
Nie dziwią już nas kamienie, kapsle, nakrętki, patyki, piórka, muszle i mnóstwo, mnóstwo innych znalezisk. Jesienią żona znalazła w swej torebce żabkę, która już niemal wydawała ostatnie tchnienie … miłości ( na szczęście udało się nam ją przywrócić do właściwego środowiska). A w ciągu ostatniego tygodnia Tolek obdarował nas już dwiema zdechłymi myszami, wiaderkiem winniczków, garścią ruszających się biedronek zebranych z trawnika i - myślę, że wyciągniętymi siłą – kilkoma żywymi dżdżownicami. 
Syn rozbraja nas swoją miłością do nas i przyrody. Nie mam pojęcia w którą stronę rozwiną się jego dość niepokojące predyspozycje - archeologiczną, detektywistyczną, czy też badawczą





Zwycięzcom serdecznie gratulujemy i prosimy o wysłanie swoich adresów wraz nr telefonów na maila:
Szczesciemamy@gmail.com

Wszystkim, którzy brali udział serdecznie dziękujemy i zapraszamy do próbowania swoich sił w kolejnych konkursach :)
 

poniedziałek, 27 maja 2013

Pat&Rub Sweet - szampon i balsam nawilżający

Jak tam Drogie Mamy minął Wam dzień Matki?
To Wasz pierwszy raz, drugi, czy może już kilkakrotnie obchodziłyście to święto?
Kwiatki, całusy, laurki?
Opowiadajcie :)
U nas milion mokruśkich buziaków. Mój syn do całuśników nie należy, a wczoraj wyjątkowo zostałam obcałowania sto tysięcy razy. Najpiękniejszy prezent :)

Konkurs zakończony. Postaram się jak najszybciej ogłosić wyniki. Czekajcie i zaglądajcie. Jak dobrze pójdzie to jeszcze dziś...a jak źle to nie wiem...jutro, pojutrze.


Dziś kilka słów o Szamponie i płynie do mycia dla niemowlaków i dzieci oraz o balsamie nawilżającym firmy Pat&Rub Sweet.






Szampon i płyn do mycia (2w1-duży plus za to) zamknięty w butelce typu klik o pojemności 500ml.
Wielka butla, która wystarcza na bardzo długo, bo i produkt jest bardzo wydajny.
Zapach jak dla mnie jest cudowny, choć wiem, że nie wszystkim się podoba. Jest bardzo oryginalny (mąż-spec zapachowy, obstawia, że to gruszka). Ciałko i włoski malucha ślicznie pachną, choć na drugi dzień niestety już zapach nie jest już wyczuwalny.
Produkt dość intensywnie się pieni zarówno na włosach jak i dodany do wody.
Nie wysusza, nie podrażnia, nie uczula.
Można go stosować również do twarzy. Wyczytałam, że niektóre kobiety stosują go do higieny intymnej, aczkolwiek ja tej metody nie stosowałam więc nie oceniam.
Kompozycja:

  • Woda AOx - Źródlana woda z Jeleniej Strugi w Karkonoszach.
  • Bardzo łagodne roślinne środki myjące - Myją nie niszcząc warstwy lipidowej.
  • Wyciąg z liści oliwek - Działa przeciwzapalnie, przeciwpodrażnieniowo, zwalcza wolne rodniki.
  • Biolin- Jest prebiotykiem, mieszanką glukooligosacharydu i inuliny. Pomaga odbudować pożyteczną florę bakteryjną. Redukuje podrażnienia i zaczerwienienia skóry dziecka, nawilża.
Szampon można zakupić tu: (KLIK)



Balsam nawilżający zamknięty w tubce typu klik o pojemności 200 ml.
Niestety balsam nie pachnie tak pięknie jak wspomniany wyżej płyn do mycia ciała i po nałożeniu na skórkę "zabija" jego zapach . Produkt niestety zapachem nie powala. Dla mnie jest średnio przyjemny.
Konsystencja balsamu bardzo delikatna, łatwo i szybko się rozsmarowuje, a przy tym jest wydajny. Wchłania się również bardzo szybko i nie pozostawia wrażenia dyskomfortu. Bardzo dobrze nawilża skórkę dziecka, delikatnie koi i łagodzi podrażnienia.
Ja go pożyczam czasami na problematyczne miejsca typu łokcie.
Gdyby nie jego nieciekawy zapach to nie miałabym się do czego przyczepić.
Wszystkie składniki, z których zostały wyprodukowane oba kosmetyki posiadają certyfikat naturalności.
Kompozycja:
  • Woda AOx - Źródlana woda z Jeleniej Strugi w Karkonoszach.
  • Centella asiatica - Wyciąg z wąkroty azjatyckiej działa ujędrniająco przeciwcellulitowo i stymuluje odbudowę naskórka. Pobudza krążenie krwi i działa przeciwstarzeniowo.
  • Olej z dzikiej róży - Wzmacnia naczynia włosowate dzięki wysokiej zawartości witamin A i C. Działa antyseptycznie, przeciwzapalnie i ściągająco. Zapobiega przedwczesnemu starzeniu się i pomaga w leczeniu oparzeń, blizn oraz przebarwień skóry. Spłyca blizny, poprawia ich koloryt, zmniejsza widoczność.
  • Olej migdałowy - Zmiękcza naskórek i wzmacnia barierę lipidową.
  • Olej słonecznikowy - Zawiera kwas Omega 6, woski, fosfolipidy (lecytyna), karoteny, witaminę E. Wzmacnia bariery naskórkowe, doskonale zmiękcza i wygładza skórę. Ma działanie przeciwrodnikowe, przeciwzapalne i normalizujące.
  • Lanolina roślinna - Gęsty wyciąg z roślin o doskonałych właściwościach nawilżających, natłuszczających, zatrzymujący wodę w naskórku.
  • Gliceryna roślinna - Osłania skórę, przenikając do przestrzeni międzykomórkowych, gdzie wiąże ilość wody niezbędną do zachowania prawidłowego nawilżenia skóry. Łagodzi podrażnienia, skutecznie nawilża nadmiernie przesuszoną skórę.
  • Masło shea - bogate w witaminy A , E i F które sprawiają że skóra po jego zastosowaniu jest gładka, dobrze nawilżona i pokryta zabezpieczającym lipidowym filmem. Poprawia elastyczność i sprężystość skóry.
  • Kiosmetine - Chroni skórę przed czynnikami drażniącymi, zapewnia natychmiastowe i długotrwałe łagodzenie podrażnień. Wzmacnia delikatną, rozciągniętą skórę.
  • Biodine V - Zapewnia natychmiastową i  długotrwałą naprawę bariery skórnej poprzez wypełnianie przerw w warstwie lipidowej. Doskonała dla skóry narażonej na rozciąganie.
  • Naturalna witamina E – Wymiatacz wolnych rodników, działa przeciwzapalnie
Balsam można zakupić tu: (KLIK)

wtorek, 21 maja 2013

Safari ZOO i stylepit

 W niedzielę Tata w ramach wyjątku nie szedł do pracy. Trzeba było jakoś zorganizować ciekawie czas, zwłaszcza, że pogoda naprawdę dopisała.
W końcu udało nam się wyjechać do ZOO Safari, do którego planowaliśmy jechać już w weekend majowy.
Słońce nam dało czadu po głowach, usychaliśmy z pragnienia, bo nie mogliśmy znaleźć źródła wody (czyt sklepu z napojami). Na szczęście w końcu się znalazł, bo jeszcze chwila i byśmy leżeli trupem i wrzucili by nas do klatki z tygrysami jako pokarm. Chociaż nie wiem czy pokusiłyby się na padlinę.  Jakby ktoś poszukiwał tak jak my, to w figlarni dla dzieci jest sklep ;)
W Borysewie byliśmy już 3 lata temu. Sporo od tego czasu się zmieniło. Doszło mnóstwo nowych zwierząt, kolejka, figlarnia. Widać, że miejsce się rozwija.
Kuba był  zachwycony. Każde zwierzę budziło jego podziw i ciągle krzyczał " "oooo jeeej" i "łaaaaał.
Wszystkie chciał pogłaskać, dotknąć i od żadnego nie chciał odejść :) Zwierzęta bardzo oswojone. Nie nie bałam się, że wielbłąd odgryzie Kubie rękę ;)
Największą atrakcją dla mojego półtoraroczniaka było Mini ZOO, bo można było wejść w tłum kózek i dotknąć bardziej bezpośrednio niż przez siatkę.
Od lwa nauczyliśmy się robić "wraaał" i zmutowanego "miał" od pumy ;)
Kubulo podrywał inne Mamy, zaczepiał inne dzieci. Tutaj pozdrawiamy serdecznie "Panią od krówki", że tak ładnie zabawiała nam przez szybę synka podczas gdy my obżeraliśmy się w Grill Barze :) Przynajmniej zjedliśmy w spokoju :D
Mamy z województwa łódzkiego i okolic mogą sobie zaznaczyć ZOO Safari Borysew jako punkt obowiązkowy do odwiedzenia tego lata.

















A Kuba do Borysewa pojechał ubrany w sklepie gigancie stylepit.pl
Sklep, w który zdecydowanie każdy znajdzie coś dla siebie. Produkty od bardzo przystępnych, bo wysokie półki cenowe.
Pół tygodnia matka spędziła na zastanawianiu się co wybrać, bo tak dużo tam tego. Nawet w planach miała zakupić coś dla siebie, ale gdzież by....I tak padło na dziecia. W tej kwestii Matce nie wróciło do normy i wciąż tylko na małego patrzy, a sobie jak zwykle nic nie kupi.
Matka cierpliwa w zakupach nie jest, po godzinie przeglądania zwykle dostaje cholery, bo już w końcu nie wie czego chce, bo tyle się podoba.
-Tata! To czy to?
-To
-A nie lepiej to?
-Tamto
-Ale mi się to bardziej podoba
-To po co pytasz?
-....O! patrz! A może to?

 Ojciec w tej kwestii jest zdecydowanie bardziej konkretny.  Ale po trzech dniach kalkulowania w końcu wykalkulowałam.
Padło na bodziaki Name It (2szt w komplecie): (KLIK)
I  szorty Me Too: (KLIK)
By nie wydać fortuny, a ubrać malucha prawie od góry do dołu :) Da się :)
Miałam napisać, że szorty trochę nam z dupki lecą mimo rozmiaru 86, który nosimy (stąd na niektórych zdj wyglądają jak długie spodnie). Jednak nie napiszę, bo dosłownie przed chwilą odkryłam, że mają wewnętrzny regulowany pasek. Gumeczka z guziczkiem.  Brawo za spostrzegawczość dla Matki!
Szorty z cienkiego, lekko elastycznego jeansu. Wspomniana gumka umożliwia bardzo mocną regulację więc szorty będą pasowały nawet na największego chudzielca.
Aktualnie szorty w promocji, co też mnie pokusiło do zamówienia właśnie ich ;)
"Dinozżarł" z bodziaków nie do końca w matczynym stylu, ale za to cena już tak ;). A dziecko dzieckiem i do dinożżarłów na bodziakach prawo ma!
Nie jest on żadną naprasowanką, która za moment się spierze lub popęka. To nadruk.   Przeszły już 2-3 prania i nic a nic się z bodziakami nie stało, zero śladów zmechaceń, a nadruk dalej jak nowy.
I jeszcze kilka fotek. Moja okolica + hustawka u dziadków :)




A tu drugie bodziaki z kompletu. Identyczny nadruk, kolor miętowy i dla odmiany długi rękawek




poniedziałek, 20 maja 2013

Konkursowy przypominacz

Już tylko kilka dni zostało do końca naszego konkursu z okazji Dnia Matki.
Kto jeszcze nie opowiedział nam o tym jak Wasze szkrabiki wyznają Wam miłość? No kto?
Stosik nagród do zgarnięcia więc próbujcie swoich sił :) 13 osób zdobędzie nagrody :)
Tutaj link do wpisu konkursowego pod którym udzielacie odpowiedzi:
(KONKURS)

Powodzenia!


P.S. Miał być dzisiaj wpis ze zdjęciami z wczorajszego pobytu w ZOO, ale niestety muszę go przełożyć na jutro.
Dajcie znać jak podoba Wam się nowy wygląd bloga.

sobota, 18 maja 2013

o sponsoringu w moim wydaniu

Burza (hormonów?) burzę pogania. Czarne chmury nad mamową strefą blogerską.
Sponsoring na blogach jako temat number one.
Ja się rozpisywać nie będę, oczerniać innych też nie zamierzam, ani mówić innym co mają robić i jak prowadzić własnego bloga. Wasze życie, Wasza sprawa, Wasz blog.
Nie zamierzałam się wypowiadać na ten temat w ogóle, bo śmieszyło mnie to, że teraz każda blogerka po kolei musi dodać swoje trzy grosze.
Jednak wyczułam, że należy Wam się wyjaśnienie jak wygląda to u mnie.

Bloga założyłam po to, by odbić się na chwilę od rzeczywistości. Z chęcią poznaję nowe produkty, sprawdzam, oceniam więc wyrobioną opinią chciałam dzielić się z Wami.
Pokazuję Wam różne rzeczy związane z mamuśkowym światem. Jedne są lepsze, drugie gorsze, jedne tańsze, drugie całkiem drogie. Różne, bo i Wy jesteście różne. Jednak zawsze, ale to zawsze wyrażam swoją opinię szczerze!
Wybieram produkty, które podobają mi się wizualnie i mogą się przydać nie tylko mi ale i Wam. Nie wszystko jednak da się ocenić po okładce (czyt. po zdjęciu w internecie) i od tego jestem ja, żeby powiedzieć Wam jak przedmiot się sprawdza u nas, czy jest trwały i czy jestem z niego zadowolona.
Jeśli dostrzegam w danym produkcie wady, to piszę Wam o tym i mam nadzieję, że to zauważyłyście. Nie ważne czy ten produkt dostałam czy kupiłam. Pisząc wiadomość do ewentualnego "sponsora" z góry zaznaczam, że moja opinia będzie szczera. Jeśli dany "sponsor" boi się takiej opinii o swoim produkcie, to po prostu się wycofuje i tyle go widzieli. Trudno.
Ja nie zamierzam wciskać Wam kitu, że coś jest fantastyczne, jeśli takim wg mnie nie jest.
Zdarza się, że sponsor wyśle mi coś bez wcześniejszego ustalenia ze mną. Wiele jest u mnie produktów, które mi wysłano, a których Wam nie pokazałam wcale, bo uznałam, że nie warto. Nie będę wam zawracać głowy totalnymi bzdetami, które i u mnie za moment wylądują w koszu.

Najbardziej problematyczne są współprace kosmetyczne.
Nie sposób żebym znała wszystkie firmy. Nie mogę z góry założyć, że ten czy ten produkt na pewno będzie fantastyczny. Póki go sama nie zastosuję, nie będę wiedziała czy produkt zdaje egzamin.  Często okazuję się, że efekty są marne. I co zrobić w takim wypadku?
Jedno jest pewne! Na pewno nie będę zachwalała takiego produktu ponad niebiosa tylko dlatego, że go dostałam. W życiu! Jeśli dany kosmetyk okazał się całkowitą klapą, a dostałam go w ramach współpracy to po prostu o nim nie piszę wcale! Jeśli kosmetyk sprawdza się po części, to opisuję Wam plusy i minusy jakie dostrzegam. I tyle w temacie.


Przyznam, że sama straciłam zaufanie do strefy blogerskiej, bo na wielu blogach zauważalne jest ewidentne zachwalanie swoich współprac. Na szczęście jest garstka takich, na które można liczyć i którym można ufać. I to od nas wszystkich zależy które z tych blogów zaginą w otchłani, a które wybiją się na wyżyny.

środa, 15 maja 2013

pościelowe igraszki

Sen dziecka...jak zbawienie. Odpoczynek, chwila tylko dla siebie. Chwila na kawkę wypitą w spokoju, bez małych usteczek usilnie próbujących dostać się do  filiżanki...lub chwila na posprzątanie mieszkania, bez małych nóżek plączących się koło mopa i robiących ciapki na świeżo umytej podłodze...albo chwila na usmażenie kotletów bez strachu że tłuszcz kapnie na głowę dziecka i oparzy...
...albo po prostu chwila absolutnej ciszy...
Kocham Kubę ponad życie i uwielbiam z nim spędzać czas, ale taki odpoczynek potrzebny jest każdemu. 2h dziennie spokoju. Na szczęście mniej więcej tyle trwa jego dzienna drzemka i mam nadzieję, że ten system potrwa jeszcze trochę i jeszcze trochę.
Ale zanim taki dzidziuś zaśnie to wypadałoby go uśpić.
Kuba od narodzin miewał przeróżne etapy. Od zasypiania przy cycu, zasypiania byle kiedy i byle gdzie, po trudne i długotrwałe usypianie w wózku. Dziś na szczęście usypia w swoim łóżeczku. Nigdy nie spał z nami. To chyba jedno, co udało mi się konsekwentnie utrzymać od narodzin Kuby, po dziś dzień. Mimo kolek, mimo wielu problemów, mimo nie przespanych nocy i pobudek o 4 bo brzuszek boli.
Etap usypiania w wózku był najtrudniejszy. Dzieć jak tylko zaczął siedzieć to pozycja leżąca była pozycją niemożliwą to utrzymania. Ciągle siadał. Na dodatek delikatne bujanie go nie satysfakcjonowało i próbował wychodzić z wózka. W efekcie dzieć był bujany mocno, intensywnie, z rozbiegiem i podrzutem kół. Boże...jak to brzmi... Jeden plus był tego taki, że mama była Fit, bo miała codzienny trening zapewniony. To było naprawdę wyczerpujące, zwłaszcza jak trwało np półtorej godziny, bo i tak bywało.

Bywało, że usypiał tak:




Mniej więcej po ukończeniu roku moje dziecko się zmieniło. Nie chciało już usypiać w wózku, nauczyło się, że pozycja leżąca nie gryzie, doceniło odpoczynek i z niewielkim trudem nauczyło się zasypiać w łóżeczku. I tak naprawdę dopiero wtedy udało mi się wprowadzić regularny tryb zasypiania. Kapiel i lulu. O 19:30 słodko spał. Potem przyszła wiosna i się pokiełbasiło, ale o tym już Wam pisałam to powtarzać się nie będę. Na szczęście powoli już wracamy do normalności :)

Ostatnio przedstawiałam Wam kocyk z Dress You Up, który może służyć jako kołderka do łóżeczka. I jak już jesteśmy w tematach łóżkowo- pościelowych to pokaże Wam naszą pościel, bo wiadomo, że pościel też mieć trzeba. Kocyk kocykiem, ale bez pościeli też się nie obędzie.
Pościel ze świeżutkiego, jeszcze cieplutkiego, nowo powstałego sklepu internetowego Guga Marie.
Stworzyła go mama 2 letniej Marysi, która szyje dla Was tak, jakby szyła dla siebie i dla swojej córeczki. Bo Mamy najlepiej wiedzą czego trzeba innym Mamom :)
Oryginalne, nie banalne wzory, wszystko pięknie i dokładnie uszyte, ekspresik ładnie schowany.
Wzory pościeli w kotki, pieski i inne pszczółki mi się totalnie przejadły. Guga Marie to ciekawa propozycja dla osób, które łakną oryginalności nawet w łóżeczku malucha :)
Fragmencik ze strony Guga Marie:
W Guga Marie wiemy, że każde dziecko jest wyjątkowe i dlatego stawiamy na indywidualizm. Na rynek trafiają wyłącznie krótkie limitowane serie liczące po kilka sztuk w danym wzorze (wariancie kolorystycznym). Z tego względu, a także dzięki swobodzie zestawiania wersji kolorystycznych poszczególnych produktów, wyprawka Twojego dziecka będzie niepowtarzalna"
My mamy pościel w chorągiewki rowerowe dostępną tu: (KLIK)
Z jednej strony chorągiewki, z drugiej rowery. Super opcja dla szybko nudzących się wzorami. Dwa w jednym. Dwa wzory, dwa sposoby aranżacji i kolorystycznej zabawy z wnętrzem pokoju dziecięcego.


 Tutaj mały osobiście wyciągnął kołdrę z łóżeczka do salonu i naznosił swoje ulubione najbardziej brzęczące i najmocniej świecące zabawki.



















poniedziałek, 13 maja 2013

podkład nawilżający - Mariza

Dziś będzie o podkładzie nawilżającym z Marizy.
Podkład do cery normalnej i suchej. 







Podkład do cer, które nie wymagają silnego krycia, bez niedoskonałości. Dla osób, które oczekują naturalnego efektu, wyrównania kolorytu naskórka. Produkt  zawiera Masło Shea i NMF czyli Naturalny Czynnik Nawilżający.
Podkład nakłada się dobrze, ale na skórę "gołą", bez kremu. Krem pod podkładem powoduje, że produkt się ślizga po skórze, ciężko nakłada i smuży. Kosmetyk sam w sobie delikatnie nawilża twarz więc dodatkowe warstwy pod spodem nie są konieczne.  Nawet twarz świeżo umyta nawilżającym żelem już spowodowała utrudnienia w nakładaniu produktu więc jeśli koniecznie chcecie umyć twarz tuz przed nałożeniem produktu to bezpieczniej będzie to zrobić samą wodą.  W takim wypadku nakłada się bez problemu.
Konsystencja jest bardzo delikatna, przyjemna. Kosmetyk zamknięty w buteleczce z pompką 30 ml.
 Skóra po nałożeniu kosmetyku delikatnie błyszczy, koloryt jest wyrównany, drobne niedoskonałości zatuszowane, nie są widoczne suche skórki, a skóra nawilżona. Podkład jest lekki i niewyczuwalny na skórze, nie powoduje dyskomfortu na twarzy.
Twarz wygląda naturalnie, bez efektu maski.
Trwałość kosmetyku bez zarzutu, bez problemu u mnie wytrzymuje cały dzień.
Nie działa komedogennie, czyli nie zapycha porów i nie powoduje powstawania wyprysków.
Osoby z tłustą cerą na pewno nie będą zadowolone z tego kosmetyku więc nawet niech nie zawracają sobie nim głowy, bo będą miały poważny problem z nałożeniem go.
Jeśli jednak masz cerę suchą nie wymagającą silnego krycia to spróbować warto.
Cena regularna: 27,90 zł
Tutaj można obejrzeć obowiązujący katalog Marizy: (KLIK)

środa, 8 maja 2013

kocyk idealny!

Jeszcze zanim Kuba się urodził i przygotowywałam jego wyprawkę to uznałam, że kocyków nigdy za wiele. I naznosiłam ich tysiące. Kilka kupiłam, kilka zniosłam od mamy. Mniejsze, większe, cieńsze, grubsze, jedne bardziej "dzieciowe", jedne całkiem poważne. Niektóre z nich pamiętały nawet moje dzieciństwo i to chyba był ich główny urok. Sentymentalny, bo wizualnie to ciekawe one nie były tym bardziej, że wszystkie sąsiadki naokoło miały identyczne, bo kupowane w "tamtych" czasach, gdy gdzieś "rzucili".
Ale kocyki przydawały się faktycznie.
Zimą wydawało mi się, że pod samą cienką kołderką dziecko zmarznie więc dokładałam kocyk, latem pod kołderką było za gorąco więc przykrywałam cieniutkim kocykiem zamiast kołderki. Pamiętam ten dylemat. A czy aby nie za cienki? A czy aby nie za gruby? Nie spoci się?
Wychłodzić nie dobrze, przegrzać jeszcze gorzej.
Dziś eksmitowałam z szafy wszystkie swoje stare...mniejsze, większe, cieńsze, grubsze, bardziej i mniej "dzieciowe" koce, a zostawiłam jeden uniwersalny.
Kocyk na każdą porę roku i na każdą okazję!
Kocyk z Dress You Up.
Kocyk z jednej strony pokrywa plusz Minky. Minky już chyba wszystkie znamy i chyba wszystkie kochamy.
Znacie kogoś kto nie zakochał się w milutkim, cieplutkim Minky od pierwszego wejrzenia/dotknięcia? Bo ja nie.
Z drugiej strony kocyk pokrywa wysokiej jakości materiał dresowy od polskich producentów z certyfikatem Tekstylia Godne Zaufania.
Kocyki są dostępne w trzech rozmiarach. Ja posiadam rozmiar M czyli 80x110. Rozmiar mniej więcej kołderki do łóżeczka malucha.
U nas kocyk rewelacyjnie sprawdza się zamiast kołderki.
Zimą i jesienią dzieciaczkowi będzie bardzo cieplutko w takim kocyku z wypełnieniem. Minky bardzo przyjemnie ogrzewa i rozgrzewa nawet zmarznięte ciałko po podwórkowych zimowych harcach. Dla wyjątkowych zmarzluszków dostępne są również w sklepie dodatkowe wypełnienia. Grube wypełnienie dostępne tu: (KLIK)
Można zakupić np jedno grubsze wypełnienie na zimę, bądź dwa cieńsze, aczkolwiek ja uważam, że jedno, standardowe wypełnienie jest wystarczająco cieplutkim kaloryferkiem, nawet na zimę.
Natomiast teraz latem, gdy słoneczko ładnie przygrzało nam już w plecki ja wyjmuję ze środka wypełnienie i zostawiam sam cieniutki kocyk. który ogrzewa, ale nie przegrzewa malutkiego ciałka. Jeden kocyk na wszystkie pory roku to coś czego mi brakowało. Jeden przecudnie milutki i mięciutki kocyk!
I tata podkrada synkowi kocyk, gdy wraca zmarznięty po nocnej zmianie, "bo on tak szybko rozgrzewa".


Kocyk idealny na dziecięcy pikniczek. My grillujemy, a Kubula w tym czasie pałaszuje chrupki na kocyku i wygrzewa się na słoneczku :)
Kocyk sprawdza się na spacerach w wózku. Posiada on troczki, które jeśli trzeba, można przywiązać do wózka by kocyk się nie zsuwał, gdy dzidziorro postanowi urządzać dzikie harce i podskoki w wózku.

Wypełnienie także posiada specjalne troczki by nie przesuwało się w środku, by nie uciekało i równo rozkładało się po całości kocyka.
Zakochałam się w tym kocyku po uszy. Zresztą nie tylko ja, bo i mój Jacko i mój Kubula i moja mama nawet.
Polecam całym sercem! Mój kocyk dostępny tutaj: (KLIK)