Ale każdy musi przebrnąć przez te początki. Pamiętam, że mimo tych wszystkich obaw byłam bardzo podekscytowana każdym nowym daniem, które mała buzia otrzymywała. Jako, że to była zima i nie miałam swoich warzyw, wybrałam gotowe słoiczki, wierząc w zapewnienia producentów, że to super świetne warzywa z najekologiczniejszych upraw w Polsce. Uznałam, że lepsze to od niewiadomego pochodzenia plastikowej marchewki wypryskanej i wysmarkanej nie wiadomo jakimi świństwami, która rosła nie wiadomo gdzie i czy w ogóle rosła ;)
Wiadomo, wszystko dla dobra dziecka. I tak do dziś siedzimy w tych słoiczkach mimo, że malec stał się całkiem dużym chłopcem, ale przyzwyczajony do smaku słoiczkowych dań, na zupki mamusine się buntuje. Przykro niemiłosiernie, gdy człowiek się poci nad garami by zrobić pyszną zupeczkę ukochanemu synkowi, a ten później na sam zapach robi odwrót i przez najbliższe 2 tygodnie z fochem nie chce jeść nic obiadkowego- nawet słoiczków.
Robimy jednak postępy, drobnymi kroczkami, ale robimy :) Przyjdzie czas i będzie wcinał mój rosołek :)
Ale do czego zmierzam, bo się rozpisałam i odbiegłam lekko od tematu na który ma być.
Od jakiegoś czasu jesteśmy posiadaczami dwóch łyżeczek do karmienia z czujnikiem temperatury. Jest to zestaw Mam Soft Spoon set od Mam Baby
Cały myk polega na tym, że gdy na łyżeczce znajdzie się zbyt ciepły pokarm to ona jaśnieje ostrzegawczo.
Wygląda to mniej więcej jak na fotce poniżej. Początkowo ta końcówka zmieniała barwę na białą, jednak zżółkła pod wpływem obiadów z zawartością marchewki i niczym tego już nie domyję. Wchłonęliśmy nimi już milion pięćset obiadów więc miały prawo zżółknąć.
Łyżeczka ma bardzo wysoką czułość. Lekko jaśnieje już przy niskich temperaturach posiłku. Ja przy lekkim rozjaśnieniu jeszcze się nie przejmuję, bo posiłek jest dobry. Jednak dla pewności warto sprawdzić samemu.
Podoba mi się wyprofilowanie łyżeczki, jej lekkie wygięcie. Dzięki niemu posiłek podaje się wygodniej niż tradycyjną, prostą łyżeczką. Końcówka jest silikonowa, bezpieczna nawet do pierwszych prób samodzielnego jedzenia przez malucha. Pamietajmy, że jeśli zrobi się biała (lub żólta po milionie pięćset obiadków) to już obiadek jest zbyt gorący. Na początku trzeba tą łyżeczkę trochę poznać, żeby wiedzieć od jakiego stopnia rozjaśnienia już trzeba uważać.
Ogólnie uważam łyżeczki za gadżet bez którego da się obyć. Przyjemny bajerek, ale nie uznałabym tego jako niezbędnik każdego domu. Mimo to łyżeczki się u nas sprawdzają i jestem z nich zadowolona.
Poniżej samodzielne nieudaczne jedzenie jogurciku przez Kubusia :D
Łyżeczki do kupienia tu: (KLIK)
Mieliśmy podobne łyżki, ale innej firmy. Drażniło mnie wówczas to, że nie można ich sterylizować i się ich pozbyłam. A jak jest z tymi?
OdpowiedzUsuńObecnie używamy innych łyżek, poleconych nam przez logopedę http://allegro.pl/sztucce-plastikowe-baby-ono-widelec-lyzeczka-noz-i2952161291.html
Nie występują osobno, więc kupuję całe zestawy. Chodzi o sam kształt tej części, z której dziecko zgarnia obiad.
Kurczę ty tak wszystko sterylizujesz i dezynfekujesz:) Ja zupełnie takimi sprawami sobie głowy nie zaprzątam :) Wygotowywałam jedynie smoczki przez chyba pierwszy miesiąc lub dwa życia, a łyżeczki myłam i najwyżej przelałam wrzątkiem.
UsuńNie wiem nawet czy można te łyżeczki sterylizować :( Niestety opakowanie już wyrzucone więc nawet nie mogę sprawdzić czy było o tym napisane.
Nie wszystko :D Ale butelki, smoczki i łyżeczki nadal przelewam wrzątkiem, chociaż już nie sterylizuję :) Z kolei np. odkurzam i zmywam podłogę tylko raz w tygodniu. Poza tym jestem bałaganiarą, więc Maluch nie chowa się w sterylnych warunkach :D
Usuńno właśnie ja niestety tez jestem bałaganiarą. Ale walczę z tym :D
UsuńJa już przestałam walczyć :D Zawsze kończy się klęską :D
Usuńw sumie racja :) jak nie sama nabałaganię to domownicy mi w tym skutecznie pomogą:)
UsuńMiałam dokładnie takie łyżeczki (uwielbiam firmę MAM)- bardzo fajny gadżecik a łyżeczka idealna do pierwszych samodzielnych prób jedzenia (bo miękka) Milo ja wspominam. Oczywiście nie jest niezastąpiona - ale nie zaszkodzi ja mieć :)
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt:)
OdpowiedzUsuńWyglądają naprawdę ciekawie
OdpowiedzUsuńSuper łyżeczki , my niestety takich nie miałyśmy , hm.. nawet nie wiedziałam ,że takie są .
OdpowiedzUsuńmiałam takie z tommee tippee jeden z lepszych zakupów :-) na 2 raz też je kupię!
OdpowiedzUsuńRozszerzanie diety przed nami (jeszcze dwa miesiące), ale już powoli zaczynam się orientować w temacie. Łyżeczki faktycznie wydają się być fajnym gadżetem :)
OdpowiedzUsuńWyglądają ciekawie chyba kupię na zapas przydadzą sie za jakiś czas ;)
OdpowiedzUsuńJejku nawet o takim wynalazku nie słyszałam. Nam się już na razie nie przydadzą, może przy kolejnym dziecku je zakupię.
OdpowiedzUsuńfajne łyżeczki, ale uważam to za gadżet, który nie jest potrzebny przy małym dziecku, kazdy rodzic najpierw próbuje danie zanim go da dzieciaczkowi /nie polega na łyżeczkach:)
OdpowiedzUsuńfajne łyżeczki;)
OdpowiedzUsuń