Duuuuzo duuuużo później w brzuszku zamieszkał mały Kubuś i tatuś do brzuszka mówił, że jako pierwszą zabawkę kupi mu piłkę i żartował, że synek jeszcze nie będzie umiał chodzić, a już będzie piłkę kopał.
Ten plan oczywiście tez się nie powiódł ;) Małe zamiast kopać piłkę to ciągle tylko wołało "łeee łeee". A tatuś chował się w kąt by tylko "łee łee" nie słyszeć ;)
No, ale teraz to już całkiem inna bajka.
Młody już jest prawie dorosły...no bo przecież ma już prawie 15 miesięcy. Dużo kuma, biega, skacze, szaleje, "łee łee" woła tylko jak widzi w zasięgu wzroku telefon komórkowy lub inne cudo którego rodzice wziąć do ręki nie pozwalają.
(Problem się zaczyna, bo wszystko co dozwolone z "dorosłych" rzeczy już się znudziło i interesują już tylko zakazane rzeczy.)
No, ale odbiegam od tematu.
Chodzi o to, że tatuś teraz jest najlepszym kumplem synka i mama aż zaczyna być trochę zazdrosna. A czasem nawet bardzo.
Salwy radości z ust synka wypływają gdy tylko widzi tatę. Śpiący, zmęczony chłopiec, na widok taty rozbudza się w sekundę i jest gotów do zabawy. Ulubiona zabawa synka z tatą to klocki...ale o tym już było.
Dochodzi do tego, ze tata jeszcze nie zdąży dobrze przekroczyć progu domu, a dziecię już stoi z klockiem przy drzwiach i woła tatę.
Druga ulubiona zabawa to oczywiście piłka :) Piłek mamy kilka. Gumowe, szmaciane i jakieś tam jeszcze (specem od nazw materiałów nie jestem więc nie będę się tu wiedzą popisywać). Z prawdziwymi piłkami "do nogi" wspólnego wiele nie mają, ale mimo to zabawę moi chłopcy mają przednią. Oczywiście tata dumny i zadowolony, że dziecię pociąg do piłki ma i że ma coś po tatusiu... bo cała reszta po mamusi, rzecz jasna :)
Przeglądając ofertę sklepu Little-Rose & Brothers jak tylko natknęłam się na ocieplacze w piłkarskim wzorze to uznałam, że muszą być nasze. Nie było innej możliwości!
Ocieplacze...rzecz praktyczna. Na gołe nogi, na rajstopy, a nawet na spodnie. Super sprawa!
My najczęściej praktykujemy na rajtki, w których to moje dziecię buszuje po domu całymi dniami.
Cieplutko, milutko a do tego ładnie.
Ale słuchajcie.
Getry-ocieplacze doskonale sprawdzają się na rękach. To u nas Hit!
Mamy mnóstwo wiosenno-letnich bluzek z krótkim rękawem, z którymi jestem zżyta i chciałabym żeby mały jeszcze ponosił, a nie chcę ich przykrywać bluzami. Na wiosnę będą za małe, a krótki rękaw już teraz średnio się nadaje do noszenia. Więc z ocieplaczy robimy sobie dokładane rękawki :)
W rączki ciepło, ulubiona bluzeczka założona i wszyscy szczęśliwi.
Moja mama widząc małego w ocieplaczach i starej bluzce zapytała:
-"nowa bluzka?"
-nie, wyprana w perwollu ;)
W ten oto sposób, niewielkim kosztem odnowiliśmy sobie wiosenno-letnią garderobę przerabiając ją na jesienno-zimową.
Cena takich ocieplaczy to 11,99, a można je znaleźć tu: getry-ocieplacze
Czy Wy widzicie ile tam jest wzorów?
300. Jak sobie pomyślę ile to jest możliwości ...ach :)
Dziś bez Kubusiowej twarzy, bo biedactwo zaliczyło spotkanie pierwszego stopnia z kantem ławy i ściany, a siniaki po jednej i po drugiej stronie twarzy mało wyjściowe ;)
Ale fajne, w życiu bym nie pomyślała, żeby na ręce założyć :)
OdpowiedzUsuńNo i co? Znowu mi portfel chudnie. A miałam mieć na kosmetyczkę, ale po co :) Przecież Pszczółka musi mieć takie getry i to przynajmniej dwa komplety, co by na rączki i nóżki było :D Świetny sposób! Musimy to mieć :D
OdpowiedzUsuńOgromne i słodkie całuski na siniaczki dla Kubunia od cioteczki :* Niech się szybko goją, bo lubimy patrzeć na Kubusiową wesołą buziunię.
Kupiłam tam ocieplacze po Twoim ostatnim poście :)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że pomogłam znależć tak fajny sklep:)
UsuńAle fajne zastosowanie. Super pomysł... na pewno odgapię :)
OdpowiedzUsuńa proszę bardzo :)
UsuńO, świetny pomysł z tymi rękawkami! I wzór mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam ocieplacze, mamy już niezłą kolekcję, a moje dziewczyny kłócą się, która jakie będzie nosiła:)
OdpowiedzUsuńdlanich.blogspot.com