I z Kubulińskim był taki okres (na szczęście krótko to trwało), że chodził spać dopiero o 23:00. To było straszne, bo ja o 23:00 po intensywnym dniu zwyczajnie byłam już zmęczona i śpiąca a on wciąż pełen energii. Nie mogłam pozwolić by tak zostało. Każda z nas potrzebuje wieczorem chwili oddechu, czasu na własne sprawy.
Nie było trudno go przestawić na nowy rytm. Około tygodnia zajęło nam nauczenie go, że najpóźniej o 21:00 należy już w tym wieku spać.
Chciałam przedstawić Wam kilka prostych rad, które pomagają w tym, by wspólne usypianie nie było drogą przez mękę (Nie uczę jeszcze swoich dzieci zasypiania samodzielnego. Nie mam takiej potrzeby, wręcz uważam, że ten nasz wspólny, wieczorny czas jest wyjątkowy. Lubię z nimi być, patrzeć jak przymykają oczka).
1. Przede wszystkim najważniejszą zasadą jest trzymanie się rytmu dnia. Zarówno drzemki dzienne jak i zasypianie na noc, musi odbywać się o stałych porach. Dziecko musi mieć świadomość, że przychodzi pora na sen. Staram się, by ostatnia drzemka dzienna nie była zbyt późno/nie trwała zbyt długo, żeby dziecko zdążyło się zmęczyć do wieczora. Najlepiej by dziecko nie spało po godzinie 15;00. Oczywiście wszystko też zależy od wieku dziecka. Oczywistym jest, że mniejsze dzieci mogą potrzebować snu i w późniejszej godzinie.
2. Codzienne rytuały...czyli czynności, które powtarzamy każdego dnia przed pójściem spać.
Warto przygasić światło, wyłączyć tv np na godzinę przed spaniem, żeby dziecko się wyciszyło.
istotnym elementem jest kąpiel. U nas ona stanowi ostatni element przed pójściem do łóżeczka.
Dla Kubusia oczywistym jest, gdzie ma się po niej kierować.
3. Wg mnie bardzo istotne jest, by dziecku usypianie nie kojarzyło się z przykrym obowiązkiem. Połączmy usypianie z przyjemnością. Ulubiona książeczka w łóżeczku, jakieś drobne wygłupy (drobne, by za bardzo dziecka nie rozbudzić, bo nie po to wcześniej je wyciszaliśmy), wspólna rozmowa o przeżyciach z całego dnia. Bardzo ważne jest by z dzieckiem rozmawiać. Musimy mieć na to czas. Mówmy do niego szeptem. My same, usypiając musimy być spokojne, dziecko nie może wyczuć, że się spieszymy, denerwujemy. W niczym nam to nie pomoże, a jedynie zaszkodzi. Całość musi przebiegać w przyjemnej atmosferze by dziecko mogło polubić ten proces. Pomocne mogą okazać się np kołysanki.
4. Ulubiona maskotka czy podusia? Jak najbardziej. U Kuby, za niemowlaka pomocna była tetrowa pieluszka. Ani to ładne ani przyjemne w dotyku po 1000 praniach, ale pomagało i to było ważne. Dziś pomaga nam maskotka. Przy Dominiku mam już coś lepszego od spranej tetry. Połączenie maskotki i przemiłego, welurowego materiału . Jest to piesek od myTuli. Dominiś przed uśnięciem miętosi sobie w rączkach uszko albo łapkę swojego przyjaciela i tak zasypia. Uwielbia też jak miękki welur gładzi jego policzek. W główce pieska zamontowana jest grzechotka. Spokojnie, nic hałaśliwego, nawet gdy zabrzęczy w nocy to dziecko się nie przebudzi, bo to bardzo delikatne, przyjemne dla ucha grzechotanie. Z jednej strony welur, z drugiej satyna, pobudza zmysły maluszka, który poznaje nowe struktury. "Bada" paluszkami materiały co stanowi świetne ćwiczenie sensoryczne.
Mam nadzieje, że odrobinkę Wam pomogłam i Wasze wspólne usypianie jeśli nie jest, to stanie się przyjemnością!
Zapraszamy na fanpage : MyTuli
oraz ich stronę internetową : http://mytuli.pl/
No proszę, nie spodziewałam się tego. Usypianie prawie zawsze kojarzy się z czymś przykrym dla dziecka, ale zastosuję się do Twoich rad, aby mojemu drugiemu dziecku, które jest w drodze, uprzyjemnić ten proces i sprawić, aby rzeczywiście go polubiło. Koniec danego dnia nie musi być połączony z przykrością ;) Przy Kacperku, moim pierwszym dziecku, pomogły kocyki dla niemowląt, w które się wtulał. Musiały być koniecznie dwa. Zielonym z naszytą żyrafką był przykryty, a niebieski z misiem to był ten do którego się przytulał i okazało się, że szumiś to był też strzał w dziesiątkę, bo on pomagał tworzyć taką spokojną atmosferę, ale muszę rzeczywiście popracować nad rytmem drzemek w ciągu dnia. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń