Dziecko chore...dom stoi na głowie.
Wszystko obraca się wokół cierpiącego maluszka.
Nie mogę patrzeć na to.
Pierwszy raz w życiu moje dziecko nie ma siły na harce i chichotki.
Nie było tak chore jeszcze nigdy, a może to dopiero początek? Oby nie.
Tymczasem ja, jak tylko mogę próbuję mu umilać czas, by choć na chwilę zapomniał o bólu i zmęczeniu.
Gdy gorączka wysoka to nawet palcem się ruszać nie chce, a co dopiero bawić.
Na szczęście od czasu do czasu gorączka leci w dół i wtedy w grę wchodzi nasz umilacz, pocieszyciel, zabawiacz i bólozapominacz
Zabawka, na którą gdy tylko spojrzałam w sklepie, to wiedziałam, że przypadnie do gustu mojemu artyście.
Zabawka, która łączy w sobie 2 rzeczy, które mój synio lubi robić najbardziej.
Przybijanka z ksylofonem z Pinkorblue.pl
Nie pomyliłam się. Zabawka trafiła do nas jak jeszcze Kuba był zdrowy. Dla odmiany wtedy Matka była chora i potrzebowała odrobiny spokoju. Przybijanka mi go zapewniła.
Kolorowa, drewniana zabawka od razu zachwyciła mojego malucha. Jak tylko ją zobaczył pierwszy raz, to szybciutko do niej podbiegł i został...na długo...baaaardzo długo. Zabawka go wchłonęła a dziecko zniknęło.
Po uderzeniu młoteczkiem, spadające drewniane kuleczki turlają się po ksylofonie wydając gamę dźwięków i lecą...pod łóżko :) Każde uderzenie i spadająca kuleczka wywołuje salwę głośnego hahahah hihihih. Nawet turlająca się i uciekająca pod wspomniane łóżko go bawi, bo przecież fajnie jest kulkę poganiać po pokoju :)
Zabawka ma wiele zalet i walorów edukacyjnych.
Ksylofon można wyciągnąć ze środka i może stanowić odrębną zabawkę, rozwijając słuch małego muzyka. Dziury na kulki oznaczone są ich kolorami, dzięki czemu dziecko może uczyć się dopasowywania, rozpoznawania kolorów.
Wyrabia w dziecku precyzję ruchu poprzez celne uderzanie młoteczkiem w kulki oraz układanie kulek w dziury.
Kreatywność mojego dziecka mnie czasami powala. To że bawił się tym jako przybijanką i ksylofonem to normalne. To, że kulkami można grać w piłkę to też normalne, ale żeby zrobić sobie z przybijanki jeździk? Na to bym nie wpadła:) Jednak widać dla chcącego nic trudnego :D
Zabawka prawie w całości wykonana z drewna, jedynie końcówka młotka wykonana jest z plastiku.
Teraz, gdy jest chory, równie chętnie po nią sięga i naprawdę pomaga nam znosić ciężkie chwile.
Ciężko jest go zając czymkolwiek i jakoś rozbawić, a przybijanka daje radę. I wciąż mu się nie znudziła. Zapewne dzięki jej wielozadaniowości. Polecam
A zakupić przybijankę można tu: (KLIK)
Pomysł naprawdę bardzo ciekawy. Takiej wersji jeszcze nie widziałam. Podoba mi się, ale nie jestem fanką zabawek z młotkiem. Przynajmniej na razie, kiedy Maluch nie kuma, że młotkiem walimy tylko tam, gdzie należy :D
OdpowiedzUsuńKubie na szczęście jeszcze się nie zdarzyło uderzyć nim złowieka. Te kulki na tyle zwracają uwagę, że skupia się na nich
Usuń<3 widze, ze domek jeszcze stoi i ma sie dobrze ;D
OdpowiedzUsuńa nawet bardzo dobrze :) Kuba go tylko poobklejał naklejkami :)
Usuńfajna zabawka
OdpowiedzUsuńfajna :)
OdpowiedzUsuńdrewniane najfajniejsze! :)
OdpowiedzUsuńFajna zabawka :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubimy drewniane zabawki - a ta wygląda na bardzo kreatywną :)))I najważniejsze - że "zajmuje" :)))
OdpowiedzUsuńżyczę bardzo dużo zdrówka!
OdpowiedzUsuńa zabawka wydaje się fajna i bardzo dobrze, że pozwala zapominać o byciu chorym :)
Ale rewelacyjna zabawka!:) Myślę,że sama bym miała niezły ubaw przy niej haha:)
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo zdrówka dla maluszka:)
Pozdrawiam i zapraszam do nas:)