czwartek, 25 października 2012

odpustowy autobus

Dziś będzie o najbardziej ukochanej zabawce mojego 13 miesięcznego synalka.
Oto on! Nasz autobusowy sorterek z czterema klockami w różnych kształtach i kolorach.




 Pisklak każdego dnia uparcie wciska trójkąt w kwadrat i odwrotnie denerwując się przy tym, że nie wchodzi, ale nie zrażając się  próbuje dalej. I tu muszę pochwalić mojego syna. Raz za wytrwałość, a drugi raz za to, że z klockami idzie mu coraz lepiej i już naprawdę często trafia tam gdzie trzeba. Ulubiony klocek to żółte kółko, bo najłatwiejszy to wciśnięcia, ale pozostałe też są ciągle w użyciu. Nie to, żeby moje dziecię ciągle na łatwiznę szło.




Dla nas powinna być edycja specjalna sorterów z klockami na sznurkach albo powinny mieć domontowany GPS, bo one ciągle giną. Zwłaszcza fioletowy sześcianik. Ten jest szczególnie pechowy. Aktualnie jednak wcięło ulubione żółte kółko. Za kilka dni się pewnie znajdzie w koszu na pranie, szufladzie z małymi skarpeteczkami albo innym "schowku".
Klocki są dość małe, nie tak małe, żeby połknąć, ale wystarcząjąco małe, żeby wziąć prawie całe do buzi. Dlatego bawimy się ostrożnie, bo przeraża mnie widok takiego klocka w buzi.






Sorter ma ogromną moc! Oprócz możliwości wciskania klocków, świeci, gra, jeździ i wyczynia przeróżne cuda. Gra denerwująco, głośno i skrzekliwie. Małe dzieci, siedzące w autobusiku odśpiewują piskliwymi głosami jakiś chiński utworek tańcząc przy tym, a właściwie kolebocząc się na boki.   Mniej więcej 5 minut jest do wytrzymania, później dla własnego zdrowia lepiej wyłączyć. Na szczęście mały trzasnął nim kilkadziesiąt razy porządnie o ziemię i za kilkadziesiąt pierwszym zaczął grać ciszej i trochę zawodzić. (nie to żeby zabawka była jakiejś kiepskiej jakości, bo jak na chińską robotę to to naprawdę dobry towar. Po prostu autobus przeżył wiele, nie miał szans na dłuższe bezawaryjne działanie) Ale piskliwie i wkurzające głosiki były i są bardzo przydatne w celu szybkiego odwrócenia uwagi od jakiś kabli czy innych zabronionych rzeczy na które "nie wolno" nie działa.



Autobusik ma oczy! Oczy te ruszają się we wszystkie strony podczas jazdy i wygrywanej (już zawodzącej) melodyjki. Autko jeżdżąc odbija się od napotkanych przeszkód, wykręca, przekręca, obraca się w którą stronę sobie chce i ucieka małemu potworkowi, który go goni. Co prawda Pisklak już za szybki, żeby mu autko uciec mogło, ale przy początkowych próbach chodzenia uciekało i było całkiem dobrą motywacją dla uczącego się chodzić potworka.   
Autobusik ma  przekładnie, którymi można  kręcić. Przekładniami kręci głównie mama. Małego nie specjalnie interesują, bo klocki do wciskania skupiają główną uwagę. Na dachu autobus ma też coś tam do kręcenia z literkami, cyferkami itp. I jakieś tam inne popierdółki do przesuwania, przekładania. Taka mała zabawka, a mieści w sobie całkiem sporo możliwości.










My autobusik kupiliśmy za 35 zł na odpuście :D.  No co? Odpust to u nas wielkie Święto i tradycyjnie jak co roku być obowiązkowo trzeba i kupić też coś trzeba. Cokolwiek, ale trzeba. I choć przeważnie zabawki odpustowe rażą kiepską jakością plastiku, który rozsypuje się przy pierwszej próbie silniejszego dotknięcia, tak tu tak nie jest. Autobusik jest wytrzymały. Nic się nie kruszy, nie odpada, nie wyłamuje mimo tych wszystkich trzasków, a testy wytrzymałościowe przeszedł ostre.  Jedynie ta melodyjka przycichła, ale to akurat dobrze :)



Przeszukałam w necie i znalazłam między innymi tu: sorter autobus.

A tak dzisiaj młodzieniec bawił się naszą żyrafką z notki: mini zoo
Proszę nie zwracać uwagi na bałagan, ale "mały" huragan zrobił demolkę.







9 komentarzy:

  1. Świetny ten autobus! To jest coś zdecydowanie dla nas. Zgapię z Ciebie i autobus trafia na moją listę prezentów gwiazdkowych :D Zwłaszcza te chińskie melodyjki będą się mojemu Maluchowi podobać :D My też mamy kilka sorterów i klocki gubimy. To samo dzieje się z puzzlami.

    OdpowiedzUsuń
  2. kto by pomyślał, że na odpuście!:) fajny:)

    OdpowiedzUsuń
  3. dzięki! też będę zaglądać:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tak, dźwięki w niektórych zabawkach to prawdziwa zmora, też mamy takie w swojej kolekcji - niestety moja starsza córka tak dba o zabawki, że ciężko je popsuć ha,ha,ha... a młodszej jakoś jeszcze się nie udało ;) ale zdolniacha - żeby akurat ściszyć ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne zabawki na tym Waszym odpuście. Ja mam patent na ściszanie głośnych zabawek. Zaklejam taśmą klejącą głośniczek;-) Sprawdza się dopóki małe rączki nie nauczą się jej odklejać

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś mi nie wyszło i Anonimowy to ja Rachotka;-)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Autobus świetny :) Gdyby nie to że sorterów mamy kilka, na pewno bym go dopisała do listy prezentów gwiazdkowych ;) A żyrafa widzę żywi się pilotami tak jak nasz krokodyl Fisher Price ten od wesołych klocków, zawsze jak ginie nam pilot wiadomo gdzie go szukać: w brzuchu ktokodyla ;)
    Pozdrawiamy gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  8. zyrafa fajna rzecz zwlaszcza ze po wrzuceniu klocka gra - moje dzieciaki ja maja.... zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń

Zostaw ślad po sobie. Chętnie poznam Twoją opinię.