wtorek, 2 października 2012

Biiiiip!


Dziś o niani. Nie nie, nie takiej żywej niani. O niani elektronicznej. Dla bezdzietnych krótka informacja co to takiego. To takie urządzenie wyglądem przypominające komórkę z ery kamienia łupanego, które ma swoja stację nadawczą i jednostkę odbiorczą (to właśnie jednostka odbiorcza wygląda jak wspomniana wcześniej komórka). Stacja nadawcza stoi w sypialni śpiącego (miejmy nadzieję ) szkraba a jednostkę odbiorczą mamy my. Nasza jednostka odbiorcza (mamy nianię Maxcom BM10)  robi tytułowe "biiiip biiip" gdy dziecię się  kręci, obudzi, zapłacze lub kto wie co innego jeszcze zrobi. "Biiip" jest sygnałem ostrzegawczym, że trzeba podnieść cztery litery i sprawdzić co się dzieje. Ewentualnie można chwilkę zaczekać co usłyszymy po sygnale ostrzegawczym,  niania elektroniczna zacznie nadawać nam dźwięki dobiegające z sypialni. No i jeśli słyszymy płacz to niestety trzeba iść, bo dzieć się obudził, jeśli nie słyszymy nic tzn że można siedzieć dalej, bo nic strasznego się nie dzieje. Ostrożniejsi (czyt. ja) przeważnie mimo wszystko sprawdzają o co chodziło, w obawie czy aby dziecko czegoś nie kombinuje. A kombinator jest niezły! Jeśli kogoś wkurza Biiipanie to można je wyłączyć i nasłuchiwać samych dźwięków sypialnianych.
Niania to sprzęt przydatny. My kupiliśmy, gdy mały miał 8 miesięcy, zaczął się sezon wiosenno-letni, prace ogrodowe, grille na podwórku. Z nianią mogłam spokojnie wyjść na dwór, gdy mały spał, bez obaw, że się obudzi, a ja nie usłyszę. Dzięki niani mogę zamknąć drzwi od  jego sypialni i się nie stresować, że go obudzę kuchennym trzaskaniem garnków, głośniej grającym telewizorem. Nawet wizyty głośniejszych znajomych też mi już nie straszne, bo mały nie słyszy co się dzieje u mnie, za to ja słyszę co się dzieje u niego.
Nianie na rynku dostępne są przeróżne. Monitory oddechu, nianie wzbogacone sygnałami świetlnymi, a nawet nianie z podglądem Video. Nie odczuwałam potrzeby posiadania monitora oddechu, (jakoś nigdy nie miałam stresu na tym punkcie), a nianie z podglądem Video to już inna półka cenowa. Wybraliśmy więc nianię Maxcom BM10, bo:
*ma 8 kanałów
*daleki zasięg (wg producenta nawet do 3km na wolnej przestrzeni). Trochę powątpiewam by był aż taki. No może na szczerym polu gdzie zupełnie nic by tego zasięgu nie zakłócało. Mnie cieszy to, że ściąga mi z mieszkania gdy wyjdę na dwór. Więcej mi nie trzeba, bo do sąsiadów na kawę się nie wybieram podczas,  gdy moje dziecko śpi.
*nie wygórowana cena. Około 120 zł.
*ma ustawianą czułość co bardzo przydaje mi się np. gdy chcę dziecku puścić kołysanki. Zmniejszam wtedy odrobinę czułość by nie reagowała na ich dźwięk. Nie warto ustawiać urządzenia na najwyżej czułości, bo wtedy nadaje cały czas, wykrywa najdrobniejszy szmer. Chyba, że ktoś chce mieć podgląd co się dzieje u maluszka non stop, ale moim zdaniem nie ma takiej potrzeby., żeby uparcie ciągle nasłuchiwać.
*stacja odbiorcza ładowana na prąd lub na baterie

Na co dzień niania jest surowo zakazana do zabawy, ale na potrzeby bloga zrobiliśmy wyjątek. Dziecko szczęśliwe, bo skosztowało zakazanego owocu, mama porobiła zdjęcia i wszystko gra :)  Choć pewnie to mało pedagogiczne. Teraz niania znów stoi na wysokiej półce, żeby nie skończyła jak nasz pilot od telewizora w wanience pełnej wody. No przecież trzeba było pilot nauczyć pływać. Kubuś się popluskał to i pilot chciał.  Chęci na pewno były dobre :) Trzy klawisze po kąpieli nie działały tylko przez jeden dzień więc jest dobrze ;)
Niania zresztą też już kiedyś przeżyła krótką kąpiel (ale to już moja wina). Działa jednak dalej bez zarzutu czyli sprzęt twardy i godny polecenia:)

A Wy używacie nianie? Jakie macie modele?




6 komentarzy:

  1. U nas nie było takiej niani, ale na pewno by się przydała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam zostałaś otagowana na moim blogu :) Myślę ze temat Ci się spodoba Zapraszam
    http://57-402.blogspot.com/2012/10/pazdziernik-miesiacem-maseczek.html

    OdpowiedzUsuń
  3. oj niania! chyba jeden z ważniejszych wynalazków przy dziecku;)
    a Kubuś cudny model:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nasza niania wygląda trochę inaczej, bo jednostka odbiorcza wygląda jak zegarek, zakłada się na rękę i można robić co się chce i małe słyszeć cały czas. Do tego działa jak walkie-talkie, bo po naciśnięciu na guzik można do dziecka mówić i ono w swojej części niani nas słyszy.

    Afi

    OdpowiedzUsuń

Zostaw ślad po sobie. Chętnie poznam Twoją opinię.