Niestety z Kubusiem cierpieliśmy kolkowo 2 miesiące.
To były dwa ciężkie miesiące, wypełnione płaczem, marudzeniem i permanentnym moim i zapewne synka też - zmęczeniem. Każdego dnia modliłam się o to by nagle zniknęły, posiłkowałam się różnymi lekami, które wcale nie pomagały, a niektóre nawet pogarszały sprawę. Dzień w dzień, a właściwie noc w noc...punkt 4:00 w nocy pobudka i zaczynało się. W dzień wcale nie było lepiej. Pomagała jedynie...suszarka do włosów. Ciepło działało kojąco, a dźwięk uspokajająco na malucha.
Mam ogromną nadzieję, że Dominikowi nie będą one dokuczały i że te nasze pierwsze miesiące przejdą łagodniej.
Teraz przy dwóch dzieciaczkach hałasowanie suszarką po nocach nie będzie wchodziło w grę, by nie obudzić dodatkowo Kubusia, dlatego zaopatrzyłam się w termofor...suchy termofor wypełniony woreczkiem, zawierającym pestki wiśni. Pestki te, mają właściwości utrzymujące temperaturę. Wkładamy je do piekarnika lub mikrofalówki, rozgrzewamy, następnie wciskamy (polecam robić to łyżeczką, bo woreczek jest gorący i dłońmi nie da rady) do wesolutkiego kotka, do którego maluszek może się przytulić.
Nie ma ryzyka, że coś się wyleje, wysypie i poparzy maleństwo. Sposób bezpieczny, cichy, kojący, uśmierzający ból, a do tego ciekawie wyglądający.
Nawet jeśli nie wykorzystamy go na kolki (mam taką nadzieję), to zawsze może służyć w celu rozgrzania dłoni po chłodnym, zimowym spacerze. Już teraz, nawet ja lubię się do niego przytulić o poranku, gdy wstanę spod ciepłej kołdry i wyjdę do wychłodzonego po nocy mieszkania. Przyjemnie się przy nim zasypia. Idealnie nada się przy bólach menstruacyjnych czy innych dolegliwościach bólowych.
Pestki trzymają nie tylko ciepło, ale i chłód. W celu zrobienia sobie zimnego okładu należy włożyć woreczek z pestkami do foliowej torebeczki i na godzinkę do zamrażalnika.
Kotek oczywiście ręcznie robiony, solidnie uszyty. Na co dzień może służyć jako "zwykła" maskotka do zabawy, a w potrzebie zamieniać się w termoforek :) Polecam gorąco. Do wyboru różne wzory, które znajdziecie tu: termofory od Burr a także tu: fanpage Burr
my też przy pierwszym maluszki używaliśmy takiego termoforu :)
OdpowiedzUsuńPlus herbatka ulatwiajaca trawienie hipp i gra muzyka :)
OdpowiedzUsuńOj, oby termoforek służył tylko do rozgrzewania, kolkom mówimy :NIE!
OdpowiedzUsuństanowcze NIE!
UsuńPocieszę Cię, że może kolki Was ominął :) Z moim Kubusiem tez mieliśmy kolki i 3 miesiace płaczu. Bałam się okropnie, jak to będzie przy Natalce, a okazało się, że daliśmy radę bo było czasem jakieś lekkie pobolewanie brzucha, ale nie kolki :) Z tym, że ja zaopatrzyłam się i używałam kateterka - profilaktycznie gdy widziałam, że mała się pręży i jest niespokojna. I podziałało :)
OdpowiedzUsuńOby i u nas tak było :)
UsuńTeż z tym walczyliśmy :/ Okazało się, że przyczyną była i nadal jest alergia na białko mleka krowiego.
OdpowiedzUsuńu nas problem zakończył się równo z zaprzestaniem karmienia piersią. Tak uważałam co jem a i tak go dopadło.
UsuńSłyszałam, że jak jedno dziecko daje popalić to drugie pod tym względem będzie zupełną odwrotnością. Więc Ty się możesz cieszyć! ;) Ale ja aż się boję co to u nas będzie bo Martynce nigdy nic nie dolegało ;)
OdpowiedzUsuńTak tez słyszałam, ale znając nasze szczęscie to złamiemy regułę :D
UsuńMarcin miał straszne kolki przez 2 miesiące- byliśmy wtedy u moich rodziców, bo ja kończyłam studia... Skończyły się tego samego dnia, co wróciliśmy do naszego domku... Filip nie miał wcale, ciekawe co teraz będzie :)
OdpowiedzUsuńKolek w domku nie mieliśmy ale przed narodzinami tyle się naczytałam , że w każdej modlitwie prosiłam ' aby nie kolka' ;/ i jakoś wymodliłam :)
OdpowiedzUsuńale w domu zaopatrzona byłam w herbatki, termofory , nawet naukę masażu przechodziłam przed komputerem :) , totalnie się bałam .
To wymęcznie dla dziecka i dla rodziców.
Podoba mi się ten termoforek :) już zaglądam na ich stronkę ! :)
Pozdrawiamy ! :)
http://mamalolipoli.blogspot.com/