niedziela, 30 września 2012

Pchaj pchaj !!!


A dziś zabawkowo :)
Na załączonym obrazku chodzik pchacz.



Pchaczyk kupiliśmy jak Pisklak miał około pół roku. Zachęcił nas zdejmowany panel, który przydał się zanim dziecko zaczęło podejmować próby chodzenia.
Zabawka gra, świeci czyli wszystko co takie małe stworzonka kochają. Wydaje z siebie odgłosy muczenia, szczekania, rechotu żaby, rżenia konia i beczenia owcy oprócz tego wygrywa przeróżne melodyjki. Szkoda tylko, że moje dziecko naciska wszystkie guziki po kolei i powstaje nie mały chaos, którego można mieć serdecznie dość po kilkunastu minutach słuchania. No, ale z drugiej strony dziecko ma fascynujące zajęcie, a mama może w spokoju wypić ciepłą kawusię z dodatkiem mleczka.  Kombinacji muzycznych zabawka ma dość sporo. Do tej pory nie rozszyfrowałam jak uruchomić dźwięk dzwoniącego telefonu co mojemu szkrabowi się nawet czasem udaje, ale to wynik naciskania wszystkiego na raz ;)
Oczywiście mały rozbójnik nie byłby sobą gdyby czegoś nie zepsuł i popisując się swoją nieziemską siłą wyrwał słuchawkę ze sznurka już pierwszego dnia. Słuchawka więc teraz służy jako oddzielna zabawka.
Sam pchaczyk jako pchaczyk  póki co nie przydał nam się za bardzo, bo:
* Najpierw Pisklę było za małe, żeby puścić, go samego z pchaczykiem. Plastikowe kółka okropnie ślizgają się na panelach i prędzej mały wybiłby sobie zęby (których jeszcze wtedy nawet nie miał) zanim uszedłby choć krok. Sądzę, że na dywanie zdałoby egzamin, ale nie mam więc nie sprawdzałam.
*później mały nauczył się chodzić sam i juz nie potrzebne mu były żadne podpórki

Pchaczyk jako pchaczyk używaliśmy około tygodnia na etapie gdy mały już chodzić chciał, ale jeszcze ta równowaga nie była taka do końca jak powinna być. Na tym etapie pchaczyk był super, bo mały chodził z nim po całym pokoju zachwycony, że może przemieszczać się w inny sposób niz na czworaka. Radość nie do opisania. jednak gdy równowaga się wzmocniła pchacz poszedł w odstawkę.
Być może przyjdzie jeszcze taki czas, że mały się nim zainteresuje i zacznie znów nim jeździć po całym pokoju. Dam znać.

Minusem pchaczyka jest to, że obrazki z guzików dość szybko się ścierają.
Pszczółka wygladajaca jak motyl straciła oczy i usta już po kilku dniach. Zwierzątka muczące, beczące itd też już się zatarły


Podsumowując:
Zabawka super zajmująca małego szkraba więc może  być jak zbawienie dla zabieganej mamuśki. Panel grający mój Kuba po prostu kocha, a jak on coś kocha to muszę kochać to i ja, bo i tak jestem na to skazana ;)
Jakość pozostawia trochę do życzenia, najbardziej brakuje mi podgumowania kółek, bo zdecydowanie wcześniej byśmy mogli pchaczyka używać.

Producent: Małe chińskie rączki (podróba Vtecha)
Cena: ok. 100 zł

6 komentarzy:

  1. Hahaha na razie zerkam jednym okiem i jedna reka ale chinskie raczki mnie rozwalily :D my mamy V-Techa i to z drugiej reki a pchaczyk jak nowy takze kurcze warto moze dorzucic te 150 zl [? chyba jakos tak]
    Jedno jest pewne, V-Tech wymyslil najlpeszy panel w pchaczykach ktory sie nie nudzi miesiacami, a czy orginal czy nie grunt, ze Dziecior zajety :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witamy na blogu:) Gdybym te pół roku temu wiedziała, że wersję oryginalną można kupić za 150 zł to pewnie bym się pokusiła. No, ale ta podróba też dobra. Tą farbę startą jakoś "ździerżę", najbardziej mi tego podgumowania kół brakowało. Nie wiem czy wersja oryginalna ma?

      Usuń
  2. My mamy V Tech-a, aż poszłam sprawdzić, czy nie to samo,bo różni się tylko kolorami. Przyznam, że nasz pchacz przechodzi właśnie reaktywację, przez trzecie rączki, i jak na razie kolory trzymają idealnie. Ale kółka też ma plastikowe niestety. A co do oryginału, nie ma co żałować, ważne, że się nie połamał i jest stabilny.
    U nas obecnie też sobie stoi osamotniony, choć mała czasem go popcha.
    Ale przez baterie to chyba zbankrutujemy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie Malinowa Chatka, z bateriami jest problem. Dobrym rozwiązaniem są akumulatorki, które używamy do większości zabawek. Wychodzi taniej, bo naładujesz i po problemie. Jednak do naszego pchacza akumulatorki nie pasują, mają minimalnie zbyt dużą średnicę i nie da się ich wcisnąć. Być może do wersji oryginalnej by pasowały.

      Usuń
  3. my mamy pchacz wózeczek z fisher price i też są plastikowe kółeczka, ale nam na panelach opornie chodzą, za to płytkach i piankowych puzzlach ładnie jeżdżą.

    a małe chińskie rączki- the best:)

    OdpowiedzUsuń
  4. My mieliśmy używany V-Tech kupiony za 50zł :-) iiii sprzedałam go potem za 50zł :P

    OdpowiedzUsuń

Zostaw ślad po sobie. Chętnie poznam Twoją opinię.