piątek, 28 listopada 2014

Jak przygotować dziecko na narodziny rodzeństwa?

Każda z nas, gdy decyduje się (lub nie, ale los chce inaczej) na drugie dziecko to ma sporo obaw.
Czy dacie sobie radę z dwójką? Czy finansowo udźwigniecie ten "ciężar"? Boicie się ponownych bezsennych nocy...czy aby młodsze nie będzie budziło tego starszego? Boisz się porodu, bo już wiesz czego się spodziewać i że to nie jest bułka z masłem.
A najbardziej obawiasz się jak starsze dziecko przyjmie nowego domownika.
Boisz się zazdrości, histerii, odwracania na siłę uwagi od malucha, ataków w jego kierunku, nienawiści itp.
Wcale tak nie musi być. Czasem wystarczy odpowiednie przygotowanie i dobre podejście do sytuacji.
Kubuliński kocha swojego brata miłością najszczerszą i największą. Wierzę w to, że jest to moja spora zasługa, dlatego chciałam się z Wami podzielić co ja robiłam, by przyjście na świat drugiego synka przeszło łagodnie i bez niepotrzebnej zazdrości.


CIĄŻA

W zasadzie od samego początku rozmawialiśmy o tym, że wkrótce zacznie mi rosnąć brzuch, że w nim znajduje się malutki dzidziuś, który pewnego dnia się urodzi i z Nami zamieszka. Uważam, że warto zacząć rozmowy wcześnie, by dziecko miało sporo czasu na przyjęcie tego faktu do wiadomości, zrozumienie i oswojenie się z tą myślą.
Każdego wieczoru, przy usypianiu, gdy już nikt Nam nie przeszkadzał, opowiadałam mu jak to będzie wyglądało. Przedstawiałam wszystko w pozytywnych barwach, choć zaznaczałam też, że dzidziuś będzie płakał, że będziemy się nim wszyscy opiekować, że będzie maleńki i będzie Nas wszystkich potrzebował. Opowiadałam mu jak to było, gdy sam był takim maluchem, że nie umiał mówić, nie umiał chodzić.
Powtarzałam wielokrotnie, że Dzidziuś Nas wszystkich bardzo kocha i nie może się doczekać dnia, w którym Nas pozna.

Pozwalałam Kubie dotykać swojego brzucha, poczuć ruchy dziecka, namawiałam do tego by mówił do brzuszka.  Nie byliśmy wspólnie na USG, ale myślę, że i to jest świetnym pomysłem.

Już w ciąży przyzwyczajałam go, że czasem musi zaczekać na swoją kolej, że nie wszystko jest tak od razu - na pstryknięcie palców.  Jeśli twoje dziecko nie jest tego nauczone to lepiej zwróć na to uwagę, by później nie doznało szoku.

W drugiej połowie ciąży zaczęłam opowiadać, że pewnego dnia pojadę do Pana  doktora po Dzidziusia. Uświadamiałam, że nie będzie mnie kilka dni, ale że będzie się w tym czasie świetnie bawił z Tatusiem (to było nasze pierwsze rozstanie dłuższe niż kilka godzin więc nie miałam pojęcia jaka będzie jego reakcja.) . Mówiłam, że "w nagrodę" za moją nieobecność przywiozę do domu Brata. Starałam się by Kuba cały czas odbierał przyjście na Świat dziecka jako coś bardzo pozytywnego.
Na szczęście Kuba dobrze zniósł Naszą rozłąkę. Tęsknił, ale nie płakał za mną, spał spokojnie. Czekał na mnie i Brata.

PO NARODZINACH

Jeszcze przed moim wyjazdem do szpitala przygotowaliśmy dla Kubusia prezencik od dzidziusia. 
Skromny, ale zadziałał odpowiednio i do dziś Kubuś pamięta, że od dzidziusia dostał autko i kinder jajko. 
Ogromnie ważne jest by mieć czas dla starszego dziecka po narodzinach  malucha! Starszak musi czuć się ważny, doceniany! Bywa, że jest z tym ciężko, zwłaszcza, gdy maluszek jest wymagający lub ma kolki lub inne problemy. Wszystko się jednak da pogodzić. Pozwól ojcu dziecka sobie pomóc. Niech pobawi malucha, a ty leć do starszaka i bawcie się jak przedtem! Jeśli starszak choć przez chwilę poczuje się odrzucony, to od razu pokaże to swoim zachowaniem. To też przeszliśmy - Kubuś zaczął się popisywać, na siłę próbował zwracać na siebie uwagę, psocił, był złośliwy. Kilka razy zdarzyło się, że ugryzł Dominika.  Na szczęście ten stan trwał bardzo krótko Wystarczyło byśmy popracowali nad tym, by poświęcić Kubie trochę więcej czasu na wspólną zabawę. 
Chwalmy starszaka za każdy pozytywny gest w stronę malucha. Przytulajmy! Wspierajmy! Przypominajmy, że kochamy! Przypominajmy, że Dzidziuś też go bardzo kocha!
Bardzo ważne jest angażowanie starszego rodzeństwa w opiekę nad maluchem. Oczywiście nic na siłę, ale namawiajmy by np. pomógł przy kąpieli (niech pochlapie delikatnie maluszka po brzuszku) czy przy założeniu pieluchy. Gdy karmisz piersią poczytaj maluchom w tym czasie książkę. Karmisz butelką? Pozwól starszakowi przytrzymać butelkę w buzi noworodka. Staraj się znajdować w sobie cierpliwość. 
Wraz z upływem czasu jest coraz łatwiej. Gdy maleństwo zaczyna interesować się zabawkami, odrobinę bardziej rozumieć rzeczywistość, to można wymyślać proste, wspólne zabawy  obu dzieciaków- np "a kuku" robione przez pierworodnego.  Uwierzcie, że starszak będzie miał ogromną satysfakcję jak rozbawi takie maleństwo. 
Ogromnie ważne jest by zwracać uwagę na to, co my mówimy na co dzień  czyli wystrzegajmy się zwrotów typu : "Nie rób tego, bo braciszek...."  , "Twój braciszek taki grzeczny, a Ty...". Nie porównujmy, nie stawiajmy malucha jako tego lepszego. Często nieświadomie możemy urazić. 
Zamiast  powiedzieć "Nie hałasuj, bo braciszek śpi" lepiej powiedzcie "Bądź troszkę ciszej, bo przeszkadza MI ten hałas"( Choć akurat nie jestem zwolenniczką ciszy w domu i od urodzenia przyzwyczajałam malucha do głośnych dźwięków. Tę metodę  zdecydowanie polecam, ale to zagadnienie na odrębny wpis). 



Myślę, że ten test zdałam na 4+. Bez wpadek się nie obyło, ale obecny efekt jest rewelacyjny, a ogrom miłości jaką Kuba darzy braciszka zaskakuje mnie każdego dnia. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie mogę spocząć na laurach i pracować dalej nad ich relacją, ale dziś przychodzi to już bardzo naturalnie i spontanicznie. Dziś możemy całą rodziną na czworakach pograć w piłkę, możemy się poganiać po pokoju, a nawet potańczyć. I jest super! Oby tak dalej! 
 














poniedziałek, 24 listopada 2014

Bo Nigdy Nic Nie wiadomo!

Dziecię moje starsze jest już na tyle rozumne, że dobrze wie jak ma się zachowywać na drodze.
Chodzi grzecznie poboczem, nie wyrywa się. Wie, że musi uważać na auta itp. Wie co oznacza czerwone, a co zielone światło na sygnalizatorze świetlnym. Mogłabym powiedzieć, że jestem o Niego spokojna podczas naszych spacerów.
Dziecię jednak, jak to Dziecię...
...pomysłów głupich, a nawet durnowatych może mieć tysiące. Nigdy nie wiesz na co wpadnie w danej chwili. NIGDY NIC NIE WIADOMO!
I taką sytuację miałam nie dalej jak wczoraj.
Spacerek...łapiemy promienie słońca, bo dzień tak słoneczny, że aż dawało po gałach.
Kuba zbiera kolejne patyki, jak to zwykle robi na spacerach. I nic nie wskazuje na to,że za chwilę zepsują nam się humory.
W pewnym momencie wyrywa się i wyskakuje na środek drogi...a ja widzę nadjeżdżąjące auto. W jednej sekundzie go stamtąd zgarnęłam.  Na szczęście zdążyłam. Ja się wystraszyłam, on się wystraszył, ale nikomu nic się nie stało.  Choć scenariusz mógłby być inny, gdyby np auto jechało szybciej. Nawet nie chcę o tym myśleć. A jaki był powód ucieczki?
"chciałem włączyć bobota (czyt robota) "
Robotem był słupek przydrożny...znajdujący się po drugiej stronie ulicy.
No i w domu czekał nas kolejny wykład na temat zachowania na drodze.
Mimo, że Dziecię moje  jest już na tyle rozumne, że dobrze wie jak ma się zachowywać na drodze.
Chodzi grzecznie poboczem, nie wyrywa się. Wie, że musi uważać na auta itp. Wie co oznacza czerwone, a co zielone światło na sygnalizatorze świetlnym. Mogłabym powiedzieć, że jestem o Niego spokojna na spacerach, ale  NIGDY NIC NIE WIADOMO!
W domowym wykładzie, a właściwie rozmówce na temat zachowania na drodze towarzyszyła nam książka "Pies z Ulicy Bałamutów" autorstwa Wandy Chotomskiej i Wacława Bisko.
Pierwotna wersja tej historii powstała w 1965r i z pewnością nie raz się z nią spotkałyście. Teraz książka w nowej, ale jakby dalej starej odsłonie. Ilustracje stworzone przez Jerzego Flisaka nawiązują do tych sprzed laty.
Czytając tę książkę mam wrażenie jakbym cofnęła się w czasie - do czasów dzieciństwa moich rodziców. Na szczęście uchowało się jeszcze kilka książek z tamtych czasów i ja też, jako dziecko z chęcią je czytałam.
Być może nie wszyscy znają historię głównego bohatera - Jamnika, który wyrusza w butach na miasto i zachowuje się na nim....delikatnie mówiąc jak..."święta krowa". Wydaje mu się, że jest jedynym uczestnikiem ruchu i wszystko mu wolno. Szybko zostaje wyprowadzony z błędu.
Dzieciaki z książki wyniosą to, że spacerować należy po chodniku - prawą stroną, że należy się rozejrzeć przed wkroczeniem na jezdnię, że nie należy się zatrzymywać na torach i wiele innych bardzo istotnych uwag dotyczących ruchu drogowego.
Książka bardzo pomocna w wytłumaczeniu, zobrazowaniu dziecku takich codziennych problemów, które dotyczą każdego. Warto mieć ją w swojego biblioteczce, BO NIGDY NIC NIE WIADOMO! Mam nadzieję, że Kuba zrozumiał swój błąd i już nigdy nie będzie się wyrywał na jezdnię .

Znajdziecie ją tu: Pies z ulicy Bałamutów









środa, 19 listopada 2014

mroczne klimaty

Wyobraźnia dzieciaków bywa naprawdę imponująca. Potrafią fantazjować całymi dniami, wyobrażać sobie niestworzone rzeczy. Często "znajdują" sobie sobie niewidzialnego przyjaciela.. Niektóre boją się wysunąć stopy spod kołdry, żeby jakiś obrzydliwiec nie odgryzł im paluszków.
Gdybym cofnęła się pamięcią o jakieś 10 miesięcy to powiedziałabym o Kubie, że to bardzo wrażliwy, dość strachliwy chłopiec. To za sprawą tego, że potrafił sobie ubzdurać, że jakiś przedmiot codziennego użytku czy jakiś nadruk na ubraniu jest straszny i on nie będzie nosił. Tak mięliśmy np z ochraniaczem do łóżeczka. Ochraniacz w misie, którego znał od urodzenia, z dnia na dzień stał się przerażająco straszny. Nie było możliwości uśnięcia z "misiami", bo płacz i prawdziwy, niewymuszony strach.  Ochraniacz wylądował w szafie.
Dziś to już jest całkiem inne dziecko, Duchy, potwory, smoki, a nawet misie ;)  już nie są mu w najmniejszym stopniu straszne. Więcej powiem...moje dziecko nawet na Święta Bożego Narodzenia zażyczyło sobie ducha!
Twierdzi, że kiedyś był smokiem.  Uwielbia oglądać Scooby Doo czy inne potworzaste bajki.
Dlatego, gdy tylko zobaczyłam u Mamiczki  wpis o książce "Potrzebuję Mojego Potwora" uznałam, że to jest pozycja obowiązkowa naszej domowej biblioteczki. Nie myliłam się. Książka jest genialna, a Kubs zachwycony. Dziękujemy Mamiczko za polecenie :)

To NIE jest książka tylko dla odważnych, małych potworomaniaków!
Świetnie sprawdzi się u dzieci, które mają swoje nocne strachy, które boją się zasypiać, bo ponosi je wyobraźnia i "widzą" wychodzące spod łóżka stwory.
Straszydła w książce pokazane są w bardzo sympatyczny sposób i raczej nie potrafią komukolwiek zrobić krzywdy. .
Bohater bajki - Ignaś, ma swojego prywatnego potwora o imieniu Gab. Gab towarzyszy mu każdej nocy i pomaga mu zasnąć. Bez niego, chłopiec nie potrafi zmrużyć oka.  Niestety dziwoląg pewnego dnia zostawia tylko kartkę z informacją, że nie będzie go cały tydzień. Chłopiec jest w szoku. Mówi: "I co teraz? Przecież potrzebuję potwora pod łóżkiem. Jak niby miałem bez niego spać?"  Chłopiec poszukuje potwora zastępczego, ale żaden nie jest na tyle straszny by mógł go zadowolić. Jeden ma zbyt krótkie pazury, inny zbyt krótki ogon.
W końcu jednak wraca jego ukochany przyjaciel - najbardziej przerażający Gab i chłopiec może spokojnie zasnąć.

Myślę, że to bardzo ciekawa pozycja, ponieważ może pomóc przełamać strach. Może  pokazać, że potwory wcale nie muszą być czymś złym, czy przerażającym. Udowodnić, że  posiadanie łóżkowego potwora nawet może być ciekawe i zapewnić sporo atrakcji! A im straszniejszy potwór tym więcej frajdy!

Przepiękne ilustracje, dopracowane w najdrobniejszych szczegółach!  Ilość tekstu jest na tyle krótka, że dzieciaki się nie nudzą i z zainteresowaniem słuchają do końca.
Kuba i ja przybijamy piątkę Wydawnictwu Czy-tam , od których mamy tę książkę.

Tutaj  ją znajdziecie  : Potrzebuję mojego potwora















Podoba się Wam?

piątek, 14 listopada 2014

my się chłodu nie boimy....

My się chłodu nie boimy,
podskoczymy, zatańczymy.
Dalej, dalej całą grupą
łap za rączki, kręć się w kółko!
W kotka, w myszkę, przez boisko,
przestraszymy złe wietrzysko.
Niech przed zimnem nikt nie tchórzy,
to wyrośnie zdrów i duży.


Mam wrażenie, że niektórzy ludzie uważają, że Matka z dzieckiem powinna na okres jesieni i zimy na stałe zapuścić korzenie w domu i nie wychylać z niego nosa choćby na chwile. Jak tylko temperatura spada do około 5-8 stopni Celsiusza, słyszę praktycznie codziennie zdanie typu : "Nie za zimno na spacery z dzieckiem?"
Nie! Hartujemy się - zwykle odpowiadam.
Przywykłam już, że słyszę to na każdym kroku. Nawet mnie to już tak nie wkurza, bo wiem, że to wynika z troski, a nie złośliwości.  Śmieję się tylko, że muszę nagrać swoją odpowiedź na dyktafon, bo nudne jest mówienie tego samego po raz milionowy.
Wielu ludzi wciąż nie ma pojęcia na czym polega hartowanie dziecka. Uważają, że najbezpieczniej jest zamknąć dziecko w czterech ścianach, żeby przypadkiem nie złapało jakiegoś wirusa.
A to przecież nic bardziej mylnego. Nie ma nic zdrowszego od świeżego powietrza.
Dlatego my staramy się wychodzić na dwór w każdą pogodę.
 My się chłodu nie boimy...jednak marznąć nie lubimy. 

Trzeba zadbać o to, aby dziecku było ciepło, ale jednocześnie, żeby go nie przegrzewać.
Szukałam czapki  dla Kubulastego na większe mrozy. Takiej, bym bez obaw mogła go puścić na lepienie gigantycznego bałwana (a wiadomo, giga-bałwana nie lepi się w 15 minut), takiej by mógł pojechać na długi  kulig... Kulig dla trzylatka to musi być niesamowita frajda!  Sama z uśmiechem na ustach wspominam wszystkie kuligi jakie organizowali Nam rodzice.
Zdecydowałam się na firmę Broel ze względu na wysoką jakość produktów i bogatą kolekcję. Niestety naszego wymarzonego modelu akurat nie było, ale znaleźliśmy alternatywę.
W  zwykłych czapkach irytuje mnie, że zdarza się, że zsuwają się z uszu, przekręcają na głowie odsłaniając uszy i  trzeba co chwilę poprawiać. O ile jesienią to nie jest taki problem, o tyle zima to już nie przelewki.
Szukałam więc modelu, który porządnie zakryje uszy, będzie się na nich nieprzesuwalnie trzymał i nie da im zmarznąć.
Bez problemu znalazłam. W tak bogatej kolekcji każda mama znajdzie coś dla swojego szkraba. Kolekcja obejmuje rozmiary dla dzieci w wieku 0-12 lat.
My Mamy Parysa. Cieplutka, ale nie przegrzewająca czapa dokładnie zakrywa usiska.
W środku znajduje się bawełniany materiał oraz futrzak na uszach.. Z zewnątrz - śliski ortalion, łatwy w zachowaniu czystości i szczelnie chroniący przed chłodem....

Czapka zawiera regulowany ściągacz , który pozwala na dokładne dopasowanie do obwodu głowy malucha.
Kuba ma wzięty rozmiar z zapasem (spokojnie przechodzi w niej jeszcze kilka sezonów!), a dzięki ściągaczowi czapka jest idealnie dopasowana do jego łepetynki.
Czapa jest wiązana pod brodą, co dodatkowo zabezpiecza przed spadaniem, przesuwaniem itp. Można wiązać, choć nie trzeba, bo i bez tego się dobrze trzyma.

Nasz model czapki znajdziecie tu: PARYS
Bez rejestracji aktualne kolekcje można obejrzeć tu: Kolekcje Broel

UWAGA!
Teraz możecie zgarnąć 15% zniżki na całą kolekcję Broel.
Wystarczy, że podczas składania zamówienia wpiszecie hasło:
"Szczęście Mamy i Broel" 









poniedziałek, 10 listopada 2014

W poszukiwaniu Głosu...

Uwielbiam mądre książki. Książki z morałem, przesłaniem, które "zmuszają" do refleksji i przemyślenia pewnych spraw. "Głos" Michała Bogdanowicza i Julii Cybis adresowany jest do młodszego pokolenia, ale i dorosły wyniesie z niej dużo mądrości.



Jest to bajka, która opowiada o Małym Wodniku, który urodził się niemy. Od urodzenia nie mógł wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Nawet nie zakwilił przy porodzie. A dlaczego? A dlatego,że Wielki Rozsyłacz Głosów z roztargnienia zagubił gdzieś paczkę z jego głosem.

wtorek, 4 listopada 2014

Wyniki konkursu "Pierwsze wspólne chwile"

Mamy werdykt! Konkurs najtrudniejszy z najtrudniejszych...pod względem wyboru. Doskonale zdaje sobie sprawę, że więcej prac zasługiwało na nagrodę. Jednak trzeba było wybrać, bo ilość nagród ograniczona. mam nadzieje, że "przegrani" nie będą mieć pretensji. Uwierzcie! To naprawdę było dla mnie bardzo trudne. Pamiętajcie, że tak naprawdę wszyscy wygraliście! Wygraliście cudowne dzieciaki! Każdy jeden jest wspaniały i wyjątkowy! 


No to lecimy! 
Kolejność będzie losowa. Nie ma miejsc. Nie ma gorszych i lepszych. Choć jedną pracę chciałam wyróżnić na tle innych, bo wyjątkowo rozmiękcza moje serducho. 

Nasz faworyt to:
1. Dominika Dróbka


Nagroda dla Nikoli to wybrany model Attipasów  od Attipas Polska



2. Joanna Sekulska



Helenka dostanie bluzeczkę od Baby Center


3.  Agnieszka Bryłkowska



Olivier dostanie spersonalizowany projekt serducha od MamaDa




4. Anna Łuszcz


zestaw Twistbands od Birdie dla Natalki


5. Diana Kowalczyk 



 naklejki do dekoracji pokoju od CGHome




6. Emilia Domańska


sówki od Miętowy Kot

7. Ewelina Pobudkowska


Zestaw kosmetyków Mariza dla Mamy

8. Karolina Wójcik


Kotek dla Oskara od My Ideal Home

9.  Magdalena Borowska

Opaska i gumeczki od Tutu Mała Księżniczka

10. Katarzyna Ścisło

Dywanik od Igolo


11.  Izabela Kiełczykowska

zestaw majteczek dla starszego synka (nie mamy imienia) od Makapaka.com.pl


12. Marta Juszczyk Płaczek


 Liwia otrzyma spineczki od Lenii

13. Marta Pokorska

gumeczka i opaska od Gogolandii

14. Monika Baszyńska


Słonik od Foxy baby

15.  Monika Szafrańska
 wieszaczki od Anonimowego Sponsora

16. Nalepa Małgorzata


 Miś od Muffisie

17. Victoria Dulko

spódniczka od Lycklightbarn



 18. Weronika Małys

Ramka na zdjęcie i paczka balonów od Balonowy Świat Zuzi




19. Patrycja Kordalska


zestaw 3 książeczek od Anonimowego sponsora

20.  Katarzyna Kucharczyk

Lala od My Friends

21. Roksana Fodrowska
 wieszaczek od Fandoo

  


22. Znizki 50% na sesje u BelloveMoments  w Krakowie otrzymują:

Kamila Gruszecka

Monika Ptak

Monika Wójcik - Przybyłowicz


Przykładowa sesja od BelloveMoments


Gratuluję!
Przekazuję Wasze adresy sponsorom. :)